O organizacji obozów, zaopatrzeniowcu jeżdżącym rowerem, podpatrywaniu Kopernika i miłości do harcerstwa z prof. dr. hab. Leszkiem S. Jankiewiczem rozmawia Agnieszka Napiórkowska.
Prof. L. Jankiewicz zorganizował
32 obozy w Polsce, 4 w Meksyku,
a także 7 zimowisk
Agnieszka Napiórkowska
Agnieszka Napiórkowska: Mimo pracy naukowej, jakiej przez lata oddawał się Pan w Instytucie Sadownictwa i Kwiaciarstwa w Skierniewicach, znajdował Pan także czas na pracę społeczną z dziećmi i młodzieżą. Skąd taka pasja?
Prof. Leszek S. Jankiewicz: – Moje dzieci zaczęły dorastać. Wiedziałem, że w wieku ponad 10 lat zaczną wyzwalać się spod mojego wpływu i poddawać się naciskowi grupy rówieśniczej. Chcąc mieć wpływ na to, co je kształtuje, postanowiłem zorganizować im taką grupę. I tak rozpoczęła się przygoda z obozami.
Na ich charakter, organizację i zasady miały też wpływ Pana osobiste doświadczenia związane z harcerstwem?
– W 1934 r., mając 9 lat, pojechałem na kolonie zorganizowane przez harcerki. To był wyjątkowy wyjazd. Do dziś pamiętam nasze mundurki, ogniska, nocne alarmy i wieczorne apele, na których – trzymając się za ręce – śpiewaliśmy „Idzie noc... Bóg jest tuż”. Wtedy rzeczywiście czułem, że Pan jest blisko. Tamten wyjazd, a także przykład mojego brata Adama, podharcmistrza w Piotrkowie Trybunalskim, entuzjasty harcerstwa, oraz moje późniejsze związanie się z Armią Krajową odcisnęły swój wyraźny ślad. I to one sprawiły, że – organizując obozy – robiłem je na wzór harcerski.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.