Antek lepi św. Józefa. Zosia również coś lepi. Zapytana: „A ty, Zosiu, też robisz św. Józefa?”, odpowiada: „Nie, osiołka”.
Beata Tarka przygląda się pokonkursowej wystawie szopek
Marcin Kowalik
Kiedy na początku lat 90. ubiegłego wieku w Muzeum Ziemi Sochaczewskiej i Pola Bitwy nad Bzurą ogłoszono konkurs na zbudowanie szopki bożonarodzeniowej, pewnie nikt nie przypuszczał, że 20 lat później nadal będzie cieszył się ogromnym zainteresowaniem.
Pobudzić wyobraźnię
– Od 10. edycji konkursu zawęziliśmy tematykę tworzonych prac – opowiada Beata Tarka z sochaczewskiego muzeum. – Co roku ogłaszamy go pod innym hasłem. Były więc szopki krakowskie, marynistyczne, z XXI w., a także szopki z różnych stron świata. Pamiętam, że do konkursu zgłoszono wtedy szopkę z afrykańskiego buszu, Grenlandii czy Japonii. Można stwierdzić, że Święta Rodzina odwiedziła cały świat. Konkurs adresowany jest głównie do dzieci i młodzieży. Intencją pomysłodawców jest pobudzenie wyobraźni twórców, a ta, jak się okazuje, potrafi zaskakiwać.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.