Pismo Święte zawsze otwarte

Monika Augustyniak

|

Gość Łowicki 32/2013

publikacja 08.08.2013 00:00

O wierze silniejszej niż śmiertelna choroba, o wspólnocie pomagającej przetrwać sztorm i o szczęściu niezależnym od tego, co materialne z Agnieszką i Pawłem Szymańskimi rozmawia Monika Augustyniak.

Dla Agnieszki i Pawła Szymańskich Bóg zawsze był najważniejszy Dla Agnieszki i Pawła Szymańskich Bóg zawsze był najważniejszy
Monika Augustyniak /GN

Monika Augustyniak: Jesteście Państwo 20 lat po ślubie, macie dwoje nastoletnich dzieci i jesteście animatorami we Wspólnocie „Galilea”. Co tydzień spotyka się u Was kilkanaście osób, żeby modlić się i słuchać słowa Bożego. Raz w miesiącu jeździcie do Warszawy na świętowanie – spotkanie całej wspólnoty, bywacie na rekolekcjach. Łatwo znaleźć na to wszystko czas?

Paweł Szymański: Na wspólnotę trzeba znaleźć czas, a to dlatego, że we wspólnocie łatwiej wytrwać w wierze. Człowieka żyjącego samotnie można szybko złamać. Zło zawsze podrzuci coś atrakcyjnego. A wspólnotę można prosić o modlitwę. Czasami późno w nocy przychodzą do mnie esemesy z prośbą o wsparcie. Wstaję z łóżka i modlę się. Ja też proszę innych o modlitwę. Poza tym jestem silniejszy, gdy widzę, że mam wokół siebie ludzi żyjących jak ja i wierzących jak ja. Wspieramy się słowem, materialnie. No i jest to konkretna formacja, wspólna modlitwa, przez co poznajemy Boga coraz bardziej. Agnieszka Szymańska.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.