Trzy odmiany żaru

Agnieszka Napiórkowska /GN

publikacja 07.08.2013 23:49

Drugiego dnia pielgrzymowania pątnicy poznali siłę żaru z nieba, z ziemi i z serca.

Drugiego dnia pielgrzymi poznali, czym jest żar z nieba Drugiego dnia pielgrzymi poznali, czym jest żar z nieba
Agnieszka Napiórkowska /GN

W środę 7 lipca, po uroczystej Eucharystii sprawowanej przez bp. seniora Alojzego Orszulika, łowiccy pielgrzymi rozpoczęli drugi dzień pielgrzymowania. Rozważając, czym jest łaska wiary, w wielkim upale pokonali 21 km. Podczas drogi, która w większości prowadziła drogami asfaltowymi, poznali 3 rodzaje żaru. Pierwszy lał się z nieba. Ochroną przed nim były wszelkiego rodzaju czapki, czapeczki, kapelusze, kapelusiki, chusty, opaski, a nawet mnisze kaptury. Pokaz mody nakryć głowy prezentujemy w poniższej galerii.

Drugą odmianą żaru był ten bijący od asfaltu. I - co ciekawe - ten drugi był dużo trudniejszy dla wielu pielgrzymów. - Mimo wysokiej temperatury, mało było zasłabnięć. Sporo jednak osób - podobnie, jak wczoraj - miało odparzenia stóp. Wystarczyło, że ktoś miał zbyt cienką podeszwę i już doświadczał, jak może parzyć asfalt mający 80-90 st. C - relacjonuje ks. Piotr Krzyszkowski. U wielu osób wystąpiła też "asfaltówka". Wszystkich, którzy twierdzą, że coś takiego nie istnieje, zapraszamy na szlak ŁPPM.

Trzecia odmiana żaru nie była dla nikogo zagrożeniem, a wręcz przeciwnie - pomagała iść do celu. Był nią bowiem żar serc samych pielgrzymów, dla których pogoda nie była przeszkodą do wielbienia Boga i Maryi. Odmiana sercowego żaru widoczna była także u mieszkańców wsi, przez które przechodzili, odpoczywali i spożywali w nich posiłki pielgrzymi. Podobnie, jak w latach ubiegłych, objawiał się on życzliwością i hojnością. O wszystkich, którzy otworzyli serca i domy, pątnicy pamiętali podczas dziękczynnego Apelu Jasnogórskiego w Wysokienicach.