Patriotyzm bez poniżania

Agnieszka Napiórkowska

publikacja 11.11.2013 10:22

W Rzeczycy 95. rocznicę odzyskania niepodległości uświetnił koncert Alicji Majewskiej i Włodzimierza Korcza.

Koncert Alicji Majewskiej i Włodzimierza Korcza oraz Strzyżowskiego Chóru Kameralnego w Rzeczycy Koncert Alicji Majewskiej i Włodzimierza Korcza oraz Strzyżowskiego Chóru Kameralnego w Rzeczycy
Agnieszka Napiórkowska /GN

W rzeczyckiej parafii pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej obchody 95. rocznicy odzyskania niepodległości rozpoczęła uroczysta Msza św., którą sprawował wikariusz parafii ks. Krzysztof Knych. W homilii w związku z rocznicą przypomniał słowa Prymasa Tysiąclecia kard. Stefana Wyszyńskiego, który mówił, że "sztuką jest umierać za ojczyznę, ale  jeszcze większą sztuką jest żyć dla niej". Kaznodzieja podkreślał, że słowa te odnoszą się zarówno do czasów niewoli, jak i wolności. W Eucharystii poza rzeszą wiernych uczestniczyły także poczty sztandarowe, członkowie Ochotniczej Straży Pożarnej oraz chór parafialny. Bezpośrednio po Mszy św. w kościele odbył się koncert "Hej, hej ułani...". Jego tytuł, będący zarazem początkiem refrenu jednej z patriotycznych pieśni, wprowadził parafian i gości w klimat obchodów Narodowego Święta Niepodległości. Aranżerem wszystkich utworów był Włodzimierz Korcz, kompozytor i pianista, wykonawcami zaś - Alicja Majewska oraz Strzyżowski Chór Kameralny pod dyrekcją Grzegorza Oliwy. Honorowy patronat nad koncertem objął bp Andrzej F. Dziuba, medialny natomiast "Gość Niedzielny".

Podczas koncertu publiczność, która szczelnie wypełniła świątynię, wysłuchała m.in. "Modlitwy Obozowej", "Przybyli ułani pod okienko", "Płynie Wisła płynie", "Żeby Polska była Polską". - To było niezapomniane przeżycie, którego długo nie zapomnę - mówi Marta Kielan z Tomaszowa Mazowieckiego. - Słuchając po mistrzowsku wykonywanych utworów, nie mogłam powstrzymać się od łez. Niektóre z pieśni zaprezentowanych przez Alicję Majewską wiele lat temu śpiewałam razem z dziadkiem, który był w AK. Ten czas spędzony w kościele w Rzeczycy to cudowna lekcja historii i patriotyzmu - wyznała pani Marta.

W czasie koncertu artyści wspominali swoje przeżycia związane z niektórymi utworami. Włodzimierz Korcz opowiedział publiczności historię powstania i problemy z wykonywaniem znanej piosenki "Żeby Polska była Polską". Był to utwór na zakończenie którego w latach 70. XX w. publiczność zawsze  płakała. Taka reakcja nie podobała się ówczesnej cenzurze, która zakazywała jej wykonywania. Kiedy autorzy pytali, co należy wykreślić, cenzura nie była w stanie wskazać w tekście nieprawidłowości. Jedynym problemem była publiczność i jej reakcja. Jak wspominał Włodzimierz Korcz, zabranianie wykonywania utworu po jednym z koncertów zakończyło się demonstracją. Alicja Majewska natomiast przypomniała publiczności koncert niepodległościowy wykonywany w czasie stanu wojennego, podczas którego jedna z piosenek była na tyle znacząca, że jej fragment stał się sygnałem Radia Solidarność. - Ona była jedną z cegiełek przyczyniających się do tego, że jesteśmy teraz na innym etapie, że żyjemy w demokratycznej Polsce  - mówiła przed pieśnią "A te skrzydła połamane" Alicja Majewska. Artystka w Rzeczycy wykonała także kilka swoich najpopularniejszych utworów. Niektóre z nich, jak choćby "Jeszcze się tam żagiel bieli", "To nie sztuka wybudować nowy dom" czy "Być kobietą", publiczność nagrodziła długimi owacjami. 

- Wyjeżdżamy stąd bardzo szczęśliwi - powiedział po koncercie Włodzimierz Korcz. - Jesteśmy wzruszeni tutejszą publicznością, która reagowała w sposób rewelacyjny. Czułem się szczęśliwy, słuchając, jak śpiewa Alicja i chór. Robiłem wszystko, aby za bardzo od nich nie odstawać. Oni byli fantastyczni. A tym, co mnie cieszy najbardziej, jest fakt, iż będąc tu, odczułem, że słuchający mnie ludzie są osobami rozumiejącymi, czym jest patriotyzm. Czułem, że słuchający tych pieśni głęboko czuli polskość, że patriotyzm jest dla nich czymś ważnym i nie jest budowany kosztem upadlania innych - mówił Włodzimierz Korcz.  

Więcej o koncercie w Rzeczycy w papierowym wydaniu "Gościa Łowickiego".