Na Roratach kwitłam

aug

publikacja 16.12.2013 16:03

- Adwent to czas wchodzenia w ciszę betlejemskiej stajenki - mówi Marta Baran.

Marta Baran w czasie Adwentu dba o wyciszenie się i zadumę Marta Baran w czasie Adwentu dba o wyciszenie się i zadumę
Monika Augustyniak /GN

- W ostatni weekend listopada razem z harcerzami jeździmy na Forum Młodych w Warszawie. To wspaniała impreza skautowa, na którą zapraszani są wyjątkowi ludzie, gdzie można się porządnie wyszaleć. A potem, 1 grudnia, wchodzę w ciszę i przygotowuję się do świąt. Jak? Choćby poprzez postanowienia. Co rok staram się wymyślić coś innego bądź biorę na warsztat to, czego nie mogę zrealizować w ciągu roku. Nie ukrywam, że moją największą słabością są słodycze, mogłabym jeść je tonami. Dlatego tym roku zrezygnowałam z nich. Zdarza się, że moje postanowienia przerodziły się w styl życia. 6 lat temu przez 40 dni nie jadłam mięsa i tak zostało do dziś. 5 lat temu przestałam używać cukru do herbaty i do chwili obecnej słodzę ją miodem. To taki cielesny wymiar oczekiwania na przyjście Jezusa. Oczywiście, to też czas porządków w domu, ale staram się, żeby nie górowały one nad tym, co najważniejsze - wyciszeniem i zadumą. Pamiętam, że jako dziecko uwielbiałam Roraty. Ten klimat, pieśni - po prostu tam kwitłam. W tym roku niestety trochę się zaniedbałam. Tłumaczę się sama przed sobą, że jestem strasznym śpiochem, późno chodzę spać, mam sporo obowiązków, ale wiem, że to żadne usprawiedliwienie. Dlatego też zrobię wszystko, żeby w ostatnim tygodniu Adwentu uczestniczyć we Mszy roratniej, bo to przecież najlepsza forma oczekiwania na Narodzenie Pańskie.