Ma dobrego kopa

mak

publikacja 15.02.2014 19:02

Głośny doping, a potem eksplozja radości. Sukces Zbigniewa Bródki na zimowych igrzyskach olimpijskich oglądali jego koledzy strażacy.

Po lewej Mieczysław Szymajda, pierwszy trener Zbigniewa Bródki, obok teść mistrza olimpijskiego Bogdan Rząp Po lewej Mieczysław Szymajda, pierwszy trener Zbigniewa Bródki, obok teść mistrza olimpijskiego Bogdan Rząp
Marcin Kowalik /GN

Łyżwiarz szybki Zbigniew Bródka jest zawodowym strażakiem. Jego bieg w Soczi na 1500 m, w którym zdobył złoty medal, koledzy z Komendy Powiatowej Straży Pożarnej w Łowiczu oglądali w świetlicy. Był wśród nich także Mieczysław Szymajda, pierwszy trener Bródki, który przyjechał wraz z grupą swoich wychowanków z Domaniewic.

Głośny okrzyk: "Jeeest!" wyrwał się z kilkudziesięciu gardeł, kiedy Bródka mijał metę z pierwszym czasem. Drugi wybuch radości miał miejsce po przejeździe ostatniej pary zawodników, gdy już pewne było, że złoto przypadło Polakowi. Na poniższym filmie widać, że razem ze strażakami cieszyli się dziennikarze.

Złoty Bródka
lowicz24eu

Strażacy oglądają występ Zbigniewa Bródki   Strażacy oglądają występ Zbigniewa Bródki
Świetlica komendy PSP w Łowiczu
Lowicz24.eu
- Bardzo ładnie końcówkę pojechał. Nie myślałem, że to wyciągnie, bo brakowało mu pół sekundy do najlepszego. Zbyszek bardziej siłowo jeździ i lód w Soczi mu pasuje. Jest kondycyjnie niesamowicie wytrzymały. Ma dobrego kopa. Rewelacja! - Mieczysław Szymajda promieniał ze szczęścia.

Najbardziej swoją radość okazywał Bogdan Rząp, teść Zbigniewa Bródki, który przyjechał świętować sukces zięcia wraz ze strażakami. - Czuję się jak w niebie. A jeszcze wczoraj córka (Agnieszka, żona Bródki - przyp. red.) dzwoniła do niego i nie był pewien czy da radę - mówił B. Rząp.

- Obawiam się, czy mi Zbyszka nie zabiorą gdzie indziej. Boję się, że otrzyma szybki awans i trafi do komendy głównej - żartował po sukcesie swojego podwładnego bryg. Jacek Szeligowski, komendant PSP w Łowiczu. - Zbyszek nie ma u nas taryfy ulgowej. Rok temu następnego dnia po powrocie z zawodów, na których zdobył Puchar Świata, od razu miał służbę. Miał pewne zaległości w szkoleniach, ale już je nadrobił - dodaje.