Bóg rozdał prezenty

Gość Łowicki 12/2014

publikacja 20.03.2014 00:00

O długim oczekiwaniu na upragnione dzieci, rozpaczy i buncie wobec Boga, wstawiennictwie świętego i szczęśliwym rodzicielstwie z Agnieszką Porczyk rozmawia Monika Augustyniak.

Agnieszka i Paweł Porczykowie z (od lewej) Frankiem, Klarą i Antkiem Agnieszka i Paweł Porczykowie z (od lewej) Frankiem, Klarą i Antkiem
Monika Augustyniak /GN

Monika Augustyniak: Jesteście Państwo szczęśliwymi rodzicami trójki dzieci, jednak wiem, że na potomstwo przyszło Wam długo czekać. Czy w związku z tym Dzień Świętości życia, który obchodzimy 25 marca, ma dla Was szczególne znaczenie?

Agnieszka Porczyk: Na pewno tak. Pobraliśmy się z Pawłem w 2003 r., zaś Klara, nasza najstarsza córka, urodziła się dopiero w 2009 r. Po tym, co przeżyliśmy, jesteśmy przekonani, że życie jest darem od Boga i jest święte. I, szczerze mówiąc, nie przeżywamy tej prawdy tylko 25 marca, ale każdego dnia. Te kilka lat oczekiwania na dziecko było dużym trudem i szkołą pokory. Przez pierwszy rok małżeństwa nie planowaliśmy potomstwa, chcieliśmy pobyć we dwoje. Ponieważ należeliśmy do oazy, a potem do Domowego Kościoła, byliśmy dobrze przeszkoleni w naturalnym planowaniu rodziny. I przez ten jeden rok byłam pod wrażeniem, jaka to skuteczna metoda i jak świetnie sobie radzimy. Niestety, problemy pojawiły się, gdy zapragnęliśmy powiększyć naszą rodzinę. Po kilku miesiącach starań o dziecko przeszłam kurację, która nie przyniosła efektów. Zarówno ja, jak i mój mąż zostaliśmy dokładnie przebadani i lekarz zapewnił nas, że jesteśmy zdrowi oraz nie ma medycznych przeciwwskazań, byśmy zostali rodzicami.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.