Miała być "roślinką"

Marcin Kowalik

publikacja 12.06.2014 10:11

Ma teraz 2 lata i 4 miesiące. Lekarze nie dawali jej wielkich szans na przeżycie.

Anna Szkop z córką Marysią Anna Szkop z córką Marysią
Marcin Kowalik /GN

Marysia Szkop rozwija się pod czujnym okiem mamy Anny. Miała nie reagować na bodźce. Mózgowe porażenie dziecięce i padaczka to efekt powikłania przy porodzie w łowickim szpitalu. Ratowania życia podjęli się specjaliści z Łodzi, ale i oni nie dawali większych szans na przeżycie. Na "chrzcie z wody" otrzymała imię Maria, tego uroczystego w kościele miała nie doczekać. Wbrew opinii lekarzy, nie jest jednak "roślinką".

O nieprzespanych nocach i wielomiesięcznych zmaganiach o życie Marysi najwięcej mogłaby opowiedzieć pani Anna. Przed nią jeszcze wiele dni wyrzeczeń i tak, jak do tej pory, nie obędzie się pewnie bez częstych wizyt w szpitalach. Ważna jest rehabilitacja - gdy jest przerywana, u dziewczynki następuje regres ruchowy. Niestety, takie zabiegi kosztują. Nie każdy z fizjoterapeutów jest w stanie się ich podjąć. Dodatkowo Marysia karmiona jest dojelitowo. To kolejne koszty, dlatego ważna jest każda pomoc.

Pani Anna nie pracuje, nie ma takiej możliwości. Spędza każdą chwilę przy córeczce. Ojciec dziecka nie ma stałej pracy. Częstym gościem u Marysi jest Agnieszka Kołaczek. To dobra łowicka dusza, skora do niesienia pomocy każdemu, kto jej potrzebuje. Nie odmówiła, gdy poprosił ją o nią proboszcz parafii katedralnej ks. Wiesław Skonieczny. Państwa Szkopów odwiedził, chodząc po kolędzie. Od razu zwrócił się do pani Agnieszki. Efektem był koncert charytatywny. W jego organizację włączyli się klerycy Wyższego Seminarium Duchownego w Łowiczu. Dodatkowo A. Kołaczek zbiera plastikowe zakrętki od butelek i inne plastikowe rzeczy. To dla Marysi. W kilku miejscach miasta utworzyła punkty, gdzie można je zostawić. Gdy koreczków uzbiera się sporo, można je sprzedać firmie, która zajmuje się ich utylizacją.

Pani Agnieszka zachęciła Młodych Demokratów z Łowicza, żeby swoją cykliczną akcję charytatywną "Wkręć się w to" poświęcili Marysi Szkop. Również oni zbierali koreczki. Zorganizowali także koncert oraz internetową licytację piłki tenisowej z podpisami sławnych tenisistek. Dochód przekazali na leczenie i rehabilitację dziewczynki. Ta akcja już się jednak skończyła.

Nieoczekiwane wsparcie dla Marysi przyszło z Sadkowic. Tę miejscowość od Łowicza dzieli 70 km. Maria Wiśniewska, katechetka w tamtejszym Zespole Szkół, zaproponowała uczniom zbiórkę nakrętek. O takiej formie pomocy dowiedziała się z "Gościa Łowickiego". Zaangażowani byli przedszkolaki, uczniowie podstawówki i gimnazjaliści. Zbierali również nauczyciele i pracownicy placówki. Poniżej zdjęcia najmłodszych "zbieraczy".

Zbiórka w Sadkowicach, oprócz wymiernego efektu w postaci wielkich worków z korkami, miał efekt psychologiczny. Podbudowała mamę Marysi, która przebywała z córką wówczas w szpitalu.

Uczniowie nadal zbierają nakrętki, a A. Kołaczek także nie zamierza poprzestać na dotychczasowej pomocy. Tę można okazać również poprzez wpłatę na subkonto Fundacji Dzieciom "Zdążyć z pomocą", której Marysia jest podopieczną. Szczegóły TUTAJ.

 

Przedszkolaki z Sadkowic   Przedszkolaki z Sadkowic
Marcin Kowalik /GN
Uczniowie klasy Ib   Uczniowie klasy Ib
Marcin Kowalik /GN
Uczniowie klas II i Ia   Uczniowie klas II i Ia
Marcin Kowalik /GN
Uczniowie klas IIIa i IIIb   Uczniowie klas IIIa i IIIb
Marcin Kowalik /GN