Gest szacunku

s. Anna Maria Pudełko

publikacja 15.02.2015 08:00

Każdy z nas potrzebuje odwagi i pokory trędowatego!

Każdy mój grzech porusza do głębi Jezusa Każdy mój grzech porusza do głębi Jezusa
Agnieszka Napiórkowska /Foto Gość

Dziś rozważamy Ewangelię wg św. Marka (1, 40-45)

Pewnego dnia przyszedł do Jezusa trędowaty i upadając na kolana, prosił Go: „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. Zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: „Chcę, bądź oczyszczony”. Natychmiast trąd go opuścił i został oczyszczony. Jezus surowo mu przykazał i zaraz go odprawił ze słowami: „Uważaj, nikomu nic nie mów, ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż za swe oczyszczenie ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich”. Lecz on po wyjściu zaczął wiele opowiadać i rozgłaszać to, co zaszło, tak że Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w miejscach pustynnych. A ludzie zewsząd schodzili się do Niego.

Jakże poruszająca scena! Trędowaty przedziera się przez granicę lęku i odrzucenia społecznego, aby podejść do Jezusa. Upada przed Nim na kolana. Jest to gest wielkiego szacunku i powierzenia siebie a jednocześnie uniżenia. Nie żąda, lecz ufnie prosi: „Jeśli chcesz… możesz…”. Odwaga i pokora tego człowieka poruszają Jezusa do głębi. Biblijna „litość” oznacza bowiem głębokie wzruszenie połączone z pragnieniem uczynienia czegoś dla proszącego. Pragnienie człowieka spotyka pragnienie Boga i staje się cud!

Trąd był za czasów Jezusa śmiertelną chorobą. Chorobą bardzo okrutną. Oprócz wielkiego cierpienia fizycznego i powolnego umierania za życia dochodził ból samotności i izolacji społecznej i religijnej. Taki człowiek był właściwie „pogrzebany żywcem”. Nikogo, ani niczego nie mógł się dotknąć, z nikim rozmawiać.

Sytuacja trędowatego pokazuje nam, co czyni z każdym z nas grzech. Rozkłada nas „od wewnątrz”, sprawia, że umieramy duchowo, oddalając się od Boga, od drugiego człowieka i od samych siebie. Pogrążamy się w coraz większej pustce, samotności i bezsensie.

Ewangelia pokazuje nam też, że podobnie jak trędowaty nie mógł uleczyć sam siebie, tak my nie jesteśmy w stanie sami uwolnić się od naszych grzechów. Pokazuje nam także postawę Jezusa wobec naszego cierpienia. On jest poruszony dogłębnie naszą sytuacją i pragnie nas oczyścić! Przywrócić nam pełnię zdrowia i radości życia oraz komunii z innymi, z Ojcem i samymi sobą.

Tylko czy zdobędziemy się na odwagę i pokorę trędowatego, aby pomimo oporów wewnętrznych czy wstydu przyjść do Jezusa i padając na kolana u kratek konfesjonału wyszeptać: „Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”?