publikacja 13.08.2015 17:02
Przyjechali z różnych zakątków Polski. Przy kościele w Bobrownikach zbudowali plac zabaw.
Plac tuż po otwarciu cieszył sie sporym zainteresowaniem dzieci
Marcin Kowalik /Foto Gość
To pracownicy Orange Polska SA, którzy postanowili zrobić coś dla małej lokalnej społeczności. Wybór Bobrownik nie był przypadkowy. Inicjatorką była Aleksandra Lesiak, miejscowa parafianka, od kilkunastu lat pracująca w tej firmie telekomunikacyjnej.
Ks. Piotr Sapiński, proboszcz parafii MB Jasnogórskiej, od dawna myślał o stworzeniu między kamienną Golgotą a świątynią miejsca zabaw dla najmłodszych. W pobliżu nie ma takiego. Problemem było zdobycie pieniędzy na wyposażenie. Dlatego ucieszył się na propozycję pani Oli, że plac sfinansują jej firma i Fundacja "Orange", która chętnie wspiera podobne inicjatywy. Wystarczyło przygotować wniosek. Został zaakceptowany przez kierownictwo Orange Polska SA i fundacji.
W samo południe 12 sierpnia pracownicy Departamentu Jakości Procesu Utrzymania Usług przystąpili do pracy. Niektórzy pokonali kilkaset kilometrów. Tak, jak Robert Tabaka z Wałbrzycha. - Dla mnie takie działanie charytatywne to nie nowość. Udzielam się w życiu mojej parafii. To bardziej integruje niż pójście z kolegami do pubu - mówi pan Robert.
Między drzewami w kilka godziny powstały zjeżdżalnie, piaskownice, domki i inne zabawki. W parafialnych pomieszczeniach wolontariusze równocześnie malowali ściany. To miejsce na ogólnodostępną świetlicę. Można już tam grać w tenisa stołowego. Jak się okazało, w praktyce złożenie stołu nie było takie łatwe, ale wolontariusze wspólnymi siłami dali sobie radę.
Ich pracę wsparli parafianie. Przygotowali także dla wolontariuszy obfity posiłek. Już o 18.00 proboszcz Sapiński mógł poświęcić plac. Budowniczowie dostali na pamiątkę łowicką wycinankę. Wzruszające chwile spotkały ich tuż przed samym odjazdem. Dzieci, które tłumnie wypełniły plac, głośno podziękowały za jego zbudowanie.
Więcej o tej inicjatywie w 34. numerze papierowego wydania "Gościa Łowickiego" na 23 sierpnia.
Pracownicy Orange Polska SA po skończonej pracy
Marcin Kowalik /Foto Gość