Usłyszeć i wypowiedzieć miłość

s. Anna Maria Pudełko AP

publikacja 06.09.2015 07:15

Jezus ma moc na nowo nas otworzyć.

Kapłan modli się o uzdrowienie chorych Kapłan modli się o uzdrowienie chorych
Henryk Przondziono /Foto Gość

Dziś rozważamy Ewangelię wg św. Marka (7,31-37):

Jezus opuścił okolice Tyru i przez Sydon przyszedł nad Jezioro Galilejskie, przemierzając posiadłości Dekapolu. Przyprowadzili Mu głuchoniemego i prosili Go, żeby położył na niego rękę. On wziął go na bok osobno od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka, a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: "Effatha", to znaczy: "Otwórz się". Zaraz otworzyły się jego uszy, więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić. Jezus przykazał im, żeby nikomu nie mówili. Lecz im bardziej przykazywał, tym gorliwiej to rozgłaszali. I pełni zdumienia mówili: "Dobrze uczynił wszystko. Nawet głuchym słuch przywraca i niemym mowę".

Jezus przechodzi przez pogańską ziemię, aby dotrzeć z powrotem nad Jezioro Galilejskie. Na tej ziemi, gdzie Jego Ojciec jest nieznany i nieczczony, przyprowadzają Mu głuchoniemego. Jezus nie czyni tego cudu na oczach ludzi, odchodzi na bok. Pozostaje bardzo dyskretny.

Tym razem Jezus nie uzdrawia jedynie samym słowem. Nie wiemy, czy ów człowiek był poganinem, czy już poszukującym Boga. Być może nie wiedział on nic o mocy Bożego, stwórczego słowa, dlatego Jezus używa tym razem także wymownych, symbolicznych gestów. Staje się bardzo bliski głuchoniememu.

Najpierw dotyka jego uszu. Jest to gest przypominający samo stworzenie człowieka przez dłonie Boga, który "ulepił człowieka z prochu ziemi" (Rz 2,7). Następnie śliną, która w starożytności była uważana za skroplony oddech, dotyka jego języka, przypominając, że to Bóg "tchnął w jego nozdrza tchnienie życia" (Rdz 2,7). Jezus stwarza tego człowieka na nowo. Głuchoniemy żył do tej pory w całkowitej izolacji, bo ani nie mógł usłyszeć innych, ani wypowiedzieć im swojego wnętrza. Najpierw słyszy głos Jezusa, a potem może do Niego mówić.

Kolejność Chrystusowego działania nie jest przypadkowa. Już w naszym naturalnym życiu, najpierw potrzebujemy słuchać, aby zacząć mówić. Najpierw potrzebujemy usłyszeć miłość innych, aby móc na nią odpowiedzieć naszą miłością. Podobnie w życiu duchowym, najpierw potrzebujemy usłyszeć stwórcze słowo Boga, które objawia nam Jego miłość oraz to, kim dla Niego jesteśmy, aby wejść w osobową relację z Nim i wypowiedzieć Mu siebie i naszą miłość.

Jedyne słowo, które Jezus wypowiada podczas tego uzdrowienia to: „Effata”, czyli „Otwórz się”! Słowo wypowiedziane z mocą w ojczystym języku Jezusa. W Ewangeliach mamy jedynie dwa słowa wypowiedziane po aramejsku, a effata jest właśnie jednym z nich. To pokazuje nam, jak bardzo Bóg pragnie naszej otwartości na Jego działanie w nas!

Także dziś możemy być głusi na słowo Boga czy drugiego człowieka i dosłownie nie słyszeć słów dobroci i miłości wypowiadanych pod naszym adresem. Taka postawa może wypływać z faktu, że być może wcześniej zostaliśmy zranieni i czujemy się tej miłości niegodni. Możemy też nie być w stanie wypowiedzieć naszej miłości do Boga czy bliźnich. Potrzebujemy bliskości Jezusa! Jego czułych dłoni i Jego ciepłego oddechu, aby nas stworzył na nowo, aby nas otworzył na zaufanie miłości! Potrzebujemy dziś dotyku Jezusa w Jego sakramentach, aby na nowo móc słuchać i wypowiadać miłość!