Jezus zapłacił rachunki

nap

|

Gość Łowicki 40/2015

publikacja 01.10.2015 00:00

– Niedawno byłem w Rzymie. Spotkałem tam głuchoniemego. Położyłem na niego ręce i on odzyskał zdrowie. Potem w tej parafii było bardzo wiele spowiedzi z całego życia. To potwierdza, że znak nie jest dla znaku, ale by przybliżać do Boga – mówi Marcin Zieliński, lider grupy „Głos Pana”.

 Marcin Zieliński zachęca wszystkich do nieustannego wielbienia Boga Marcin Zieliński zachęca wszystkich do nieustannego wielbienia Boga
zdjęcia Agnieszka Napiórkowska /Foto Gość

Kolejny raz w Skierniewicach, w dwóch parafiach, zostały odprawione Msze św. z modlitwą o uzdrowienie. Pierwsza odbyła się w poniedziałek 21 września w parafii Miłosierdzia Bożego na Zadębiu, druga – we wtorek w parafii Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny na Widoku. Po Eucharystiach odbyły się modlitwy uwielbienia, wypełnione śpiewem, tańcem i przyzywaniem Ducha Świętego. W tym czasie poprzez modlitwę wstawienniczą Bóg przychodził do wiernych z darem uzdrowienia, uwolnienia i pokoju. Przez prawie 4 godziny charyzmatycy i wierni, którzy wypełnili świątynie po brzegi, wielbili Boga, prosząc o potrzebne łaski i dary nie tylko dla siebie, ale i dla swoich bliskich.

Wiarą w depresję

W obu Eucharystiach i modlitwach uwielbienia uczestniczyła Maria Vadia, amerykańska charyzmatyczka i ewangelizatorka, która do Skierniewic przybyła na zaproszenie zaprzyjaźnionej grupy „Głos Pana”. Maria urodziła się na Kubie, skąd wyemigrowała z rodzicami do USA. Odkąd otrzymała od Boga misję głoszenia słowa Bożego, nieustannie podróżuje po Ameryce, Europie i Afryce, posługując zarówno podczas wielkich spotkań charyzmatycznych, jak i prowadząc formację grup modlitewnych. Jako świecka misjonarka katolicka angażuje się w posługę odnowy charyzmatycznej oraz działalność stowarzyszenia „Magnificat”. Jest matką czwórki dorosłych dzieci. Podczas spotkania połączonego ze świadectwem M. Vadia przekonywała zebranych, że drogą do uzdrowienia jest uwielbienie, zaś przeszkodą – brak przebaczenia. Charyzmatyczka wiele mówiła o działaniu Boga w różnych miejscach na świecie, które odwiedzała. – Widziałam wiele cudów, które działy się w czasie uwielbiania. Dlatego jeśli cierpisz na depresję, jesteś zniechęcony, nie masz nadziei, idź przed tron Boży, oddając Mu chwałę – zachęcała. Ewangelizatorka zauważyła też, że w Polsce wiele osób cierpi na depresję oraz nie może uwierzyć w miłość Boga, dlatego prowadzona przez nią modlitwa dotykała także tego problemu. Maria zachęcała zebranych, by każdą wolną chwilę poświęcali na czytanie Słowa Bożego. – Musimy nauczyć się kochać Słowo Boże. Musimy nauczyć się nim karmić. Bo jeśli nie znamy Słowa Bożego, nie możemy w pełni poznać Jezusa. Teraz wstańcie. Podnieście swoje ręce do Pana i powiedzcie: „Panie, daj mi miłość do prawdy. Nie chcę żyć w kłamstwie. Twoje słowo jest prawdą. Amen” – mówiła ewangelizatorka.

Uwierz i proś

Na zakończenie modlitewnego spotkania wiele osób zaświadczało, że podczas modlitwy Bóg uwolnił je od smutku, przygnębienia, a także różnego rodzaju bólów i dolegliwości. – Przyszłam tu przybita, z myślami samobójczymi. Po raz pierwszy oddałam wszystkie moje zmartwienia Jezusowi. Teraz czuję pokój. Mogę się uśmiechać. A myślałam, że już tego nie potrafię. Odzyskałam nadzieję, ufam, że będę umiała przebaczyć wyrządzoną mi krzywdę – wyznała Marta. W Eucharystii i modlitwie uczestniczyła także Anna Nowakowska. – Brałam już udział w Mszach o uzdrowienie. Potrzebuję takich spotkań z żywym Jezusem. One gruntują moją wiarę. Idąc na Eucharystię, nie myślałam, by prosić Boga o jakieś konkretne uzdrowienia, mimo że nie mam końskiego zdrowia. Przyszłam otwarta z nastawieniem, że chcę słuchać tego, co Bóg chce do mnie powiedzieć. Zresztą z taką postawą staram się przychodzić na każdą Eucharystię. Przychodząc tu, chciałam też pokazać moim dzieciom tę formę modlitwy. Było to dla nich na tyle niezwykłe, że przez cały czas zadawały pytania – opowiada pani Anna.

Otwartość, chęć wielbienia Boga i słuchanie Słowa Bożego to – zdaniem M. Zielińskiego – motywy, którymi kierują się członkowie jego grupy. – W naszej wspólnocie spotykamy się w każdy wtorek. W modlitwie uczestniczy około 100 osób. Raz w miesiącu wychodzimy też na ulice z ewangelizacją. Spotykamy się, by wielbić i słuchać. Ze słuchania zrodziło się nakładanie rąk i wołanie o uzdrowienie. My po prostu uwierzyliśmy, że Jezus leczy wszystkie choroby. Wierząc, na własne oczy widzimy znaki i cuda. Niestety, ludzie często brak wiary usprawiedliwiają tym, że Bóg tak chciał, nie wiedząc, czy tak jest w istocie. A Jezus przyszedł po to – jak czytam w Biblii – „aby zniszczyć dzieła diabła”. I dokonał tego na krzyżu. Wojna jest już wygrana. Jeśli w to uwierzymy, wszystko stanie się inne. Umierający na krzyżu wyznał: „Wykonało się”, „Zostało doprowadzone do końca”. On pokonał śmierć, choroby. I my tego doświadczamy – tłumaczy Marcin. Dodaje, że odkąd pracuje dla Pana, niczego mu nie brakuje. Bóg – jak twierdzi – troszczy się o wszystko.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.