Żelazna duma

nap

|

Gość Łowicki 42/2015

publikacja 15.10.2015 00:00

Jej budowa na początku natrafiała na spory sprzeciw części społeczeństwa. Niektórzy w pędzącym pociągu widzieli wymysł szatański, inni uważali, że kursujące składy tak zestresują zwierzęta, że krowy przestaną dawać mleko, a kury nie będą znosić jaj.

 Podczas urodzin „Wiedenki” można było zobaczyć stare samochody, pociągi i wagony Podczas urodzin „Wiedenki” można było zobaczyć stare samochody, pociągi i wagony
Agnieszka Napiórkowska /Foto Gość

W tym roku mija 170. rocznica uruchomienia pierwszego odcinka Drogi Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej. Jak przystało na okrągłą rocznicę, w Skierniewicach, mieście niegdyś nazywanym miastem kolejarzy, jubileusz obchodzono z wielką pompą. Na urodzinach „Wiedenki”, które odbywały się w skierniewickiej parowozowni, stawili się m.in.: Elżbieta Radziszewska – wicemarszałek Sejmu RP, posłowie, Katarzyna Starecka, kierownik delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Łodzi, a także Dorota Przybyła, wiceprezes Zarządu Krajowego Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Komunikacji RP, oraz Judyta Kurowska-Ciechańska, przewodnicząca Zarządu Głównego Polskiego Stowarzyszenia Miłośników Kolei. Nie zabrakło też włodarzy miasta i mieszkańców.

200 pasażerów i medal

W 1845 roku pasażerowie mogli po raz pierwszy skorzystać z odcinka Drogi Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej. Pierwszym składem, który pojechał do Grodziska, podróżowało 200 pasażerów. Pociąg liczył 15 wagonów. Dziś, gdy z całym światem komunikujemy się za pomocą internetu, drogę wskazuje nam nawigacja GPS, a po torach pędzi pendolino, trudno wyobrazić sobie, jakim zjawiskiem był w 1845 roku mknący po szynach pociąg. Trudno też dziwić się lękom i niepokojom, jakie wywoływał. Z dawnych przekazów wiadomo, że „podróż koleją nie tylko szkodzi ludzkiemu zdrowiu, ale nawet życiu”. Zdaniem ówczesnych naukowców widok pędzącego pociągu mógł wywołać u człowieka szczególny rodzaj szaleńczej furii. Powszechnie kolej parową nazywano „wymysłem szatana”, a lokomotywę – straszakiem zwierząt. Nie brakowało też głosów odmawiających przydatności kolei w gospodarce, określających ją „zabawą ciekawej gawiedzi wielkich stolic”. Mimo niepokojów i sprzeciwów postępu nie dało się zatrzymać. Kolej i lokomotywa parowa znajdowały coraz więcej zwolenników na całym świecie, a także w Królestwie Polskim. W oficjalnym otwarciu – podobnie jak miało to miejsce podczas 170. rocznicy – uczestniczyli znamienici goście i niezliczone tłumy, które gromadziły się nie tylko na dworcach kolejowych, ale także na trasie przejazdu. Z tej okazji wybito także okolicznościowy medal, na którym, poza parowozem, umieszczono napis: „Para zbliża odległość”.

Zachwyt małych i dużych

W dniu jubileuszu po raz kolejny stare parowozy stały się atrakcją dla wielu mieszkańców i gości. Z okazji urodzin „Wiedenki” w programie nie zabrakło zwiedzania taboru, specjalistycznego sprzętu, tematycznych wystaw i koncertów. Można było także obejrzeć najstarszy czynny wagon pasażerski w Polsce oraz halę wachlarzową. Jak przystało na urodziny, organizatorzy zadbali także o ogromny tort. Niemałą atrakcją były osoby, które na urodziny przyszły w strojach z epoki. Każdy z uczestników imprezy otrzymywał dawny tekturowy bilet. Uroczystości zainaugurowały otwarcie wystawy „Papierowa spuścizna Drogi Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej w 170. rocznicę jej powstania” autorstwa Pawła Mierosławskiego oraz koncert Miejskiej Orkiestry Dętej. Następnie odbyła się część oficjalna, połączona z przemówieniami zaproszonych gości. 742 osoby, które tego dnia odwiedziły parowozownię, zachwycały się także starymi samochodami. Zwiedzający mogli wysłuchać koncertu zespołu Paragraf 22 ze Skierniewic i gwiazdy muzyki country Michała Lonstara z zespołem Colorado Band.

Furorę wśród najmłodszych wywoływało stanowisko Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej. – Jestem zachwycony! – mówi 12-letni Karol Krysiak. – Podoba mi się tu dosłownie wszystko. Wagony, elektrowozy, ciuchcie. Oczu nie mogłem oderwać od kolejki sterowanej tabletem. Bardzo chciałbym mieć taką w domu – marzy chłopak. Zadowoleni z urodzin „Wiedenki” byli także starsi panowie. – Przez 40 lat pracowałem na kolei. Byłem maszynistą – mówi z dumą pan Jan. – Od kiedy jestem na emeryturze, chętnie uczestniczę w tego typu wydarzeniach. Gdy patrzę na pociągi, ściska mnie w dołku. Mam wrażenie, że znów jestem na służbie, a nie w stanie spoczynku. Zawsze wtedy, choć przez chwilę, czuję się członkiem wielkiej kolejarskiej rodziny. I czuję dumę z kolei. Tej żelaznej – dodaje maszynista. Z okazji jubileuszu Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej, która 170 lat temu dotarła do Skierniewic i miała wielki wpływ na jego rozwój, w kościele św. Jakuba Apostoła została odprawiona Msza św. za projektantów, budowniczych i wszystkich, którzy przyczynili się do jej powstania, a także za zmarłych kolejarzy oraz wszystkich żyjących pracowników związanych z dawną Koleją Warszawsko-Wiedeńską, czyli linią Warszawa–Skierniewice–Częstochowa–Maczki.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.