Trzy niezwykłe spojrzenia

Agnieszka Napiórkowska Agnieszka Napiórkowska

publikacja 25.09.2016 11:51

Kolejną parafię odwiedziła peregrynująca po diecezji ikona Matki Bożej. Tym razem Maryja gościła w Lutkówce.

Spotkanie z MB Częstochowską poruszyło nie tylko wiernych, ale takze ks. proboszcza i biskupa Zawitkowskiego, który gratulował wiernych z Lutkówki rozmodlenia i wiary Spotkanie z MB Częstochowską poruszyło nie tylko wiernych, ale takze ks. proboszcza i biskupa Zawitkowskiego, który gratulował wiernych z Lutkówki rozmodlenia i wiary
Agnieszka Napiórkowska /Foto Gość

O tym, że wierni parafii pw. Świętej Trójcy chcieli przywitać Maryję jak Królową, świadczyło wiele znaków. Jednym z nich były długie kilometrowe dekoracje dróg. Wiszące kolorowe chorągiewki i banery sprawiały, że nawet postronne osoby dowiadywały się o tej niezwykłej wizycie.

By ułatwić wszystkim udział w Eucharystii, przed kościołem ustawiono duży telebim. Przypuszczano, że mały drewniany kościółek nie będzie w stanie pomieścić wszystkich wiernych. Obawy ks. Zbigniewa Chmielewskiego, proboszcza parafii, okazały się zasadne. W powitaniu Czarnej Madonny, a potem w uroczystej Eucharystii pod przewodnictwem bp. Józefa Zawitkowskiego uczestniczyły tłumy wiernych.

Po ikonę Matki Bożej wyszły całe rodziny - ojcowie, matki, babcie i dziadkowie, młodzież i dzieci. Wśród rzeszy wiernych imponującą grupę stanowili ministranci. W tłumie byli także sadownicy, strażacy, a nawet myśliwi. W procesji nie zabrakło osób niosących chorągwie, bielanek z poduszkami i róż różańcowych z różańcem.

Podczas trwającej prawie dwie godziny Eucharystii biskup Józef Zawitkowski w homilii przybliżył rolę Maryi w historii zbawienia, ale także Jej pomoc i obronę, jakiej udzielała narodowi polskiemu na przestrzeni wieków. Wzruszające kazanie poruszyło wiernych. Po wielu policzkach płynęły łzy. Kaznodzieja przekonywał, że przyjście Maryi odbywa się zawsze w ważnych i trudnych czasach, a Jej obecność jest zawsze zapowiedzią wielkich rzeczy. Jest szansą na radykalną zmianę i zaproszeniem do ożywienia wiary, którego nie wolno zmarnować.

- Dla mnie był to wyjątkowy dzień i czas - mówi pani Aleksandra, która od ponad 40 lat mieszka w Stanach Zjednoczonych. - Planując przyjazd do Polski, wybrałam specjalnie ten tydzień, w czasie którego w parafii będzie nawiedzenie. I nie żałuję. Spotkanie z Maryją było czymś niezwykłym, niezapomnianym. Wyjątkowe było też kazanie księdza biskupa. Wzruszałam się z wielu powodów. Po raz pierwszy gdy ksiądz biskup mówił o sierotach. Dotykało mnie to, bo sama straciłam matkę bardzo młodo. Potem gdy mówił o powstańcach, bo mój ojciec był powstańcem. Z trudem powstrzymywałam łzy także w chwilach, gdy bp Zawitkowski pytał o nasz patriotyzm, wiarę - wyznaje pani Aleksandra. - Najważniejsze było jednak spotkanie z Panią z bliznami. - Stając przy Maryi, trzeba na Nią przynajmniej kilka razy spojrzeć. Najpierw jako grzesznik. To pierwsze spojrzenie nie jest łatwe. Potem po modlitwie patrzy się na Matkę Bożą z ulgą, że wybaczyła i że nas kocha. A trzeci raz z radością, że jest z nami.

Wzruszonych, skupionych i wpatrzonych w przybywającą do parafii Maryję było więcej.

O tym, jak bardzo Pani Jasnogórska była w parafii oczekiwana, świadczy także fakt, iż przez całą noc nie brakowało w kościele osób, które często ze łzami w oczach czuwały przy Jej ikonie nawet kilka godzin. Po zakończonej peregrynacji po domach zacznie peregrynować poświęcony podczas Eucharystii obraz Czarnej Madonny.