Kościół był za mały

Agnieszka Napiórkowska Agnieszka Napiórkowska

publikacja 29.09.2016 09:50

Trwa peregrynacja ikony Matki Bożej Częstochowskiej po diecezji Łowickiej. Obecnie Czarna Madonna pielgrzymuje po dekanacie nowomiejskim. W środę 28 września zawitała do parafii szczególnie drogiej bp. Józefowi Zawitkowskiemu.

Ikonę na swoich ramionach niosły m.in. siostry nazaretanki Ikonę na swoich ramionach niosły m.in. siostry nazaretanki
Agnieszka Napiórkowska /Foto Gość

Żdżarską wspólnotę do spotkania z Panią Jasnogórską przygotowywał o. Marian, łowicki pijar. W uroczystym powitaniu uczestniczyła rzesza wiernych, wśród, których byli ojcowie i matki, młodzież, dzieci, strażacy, orkiestra, księża pochodzący z parafii i siostry nazaretanki. Ikonę na swoich ramionach ponieśli ojcowie, matki, siostry zakonne i strażacy. W dniu, w którym do parafii św. Mikołaja, biskupa zapukała Matka Jezusa nie mogło zabraknąć tam także bp Józefa Zawitkowskiego syna żdżarskiej ziemi, który przewodniczył procesji, a później także Mszy św. koncelebrowanej.

Zwracając się w homilii do swoich ziomków mówił. – Kochani moi. Wszyscy, którzy wyszliście powitać Matkę Boską. Słuchajcie coś się musi stać, bo Matka Boża znów chodzi po parafiach – mówił bp Zawitkowski.  Zbliżało się 1000-lecie chrztu Polski. Prymasa nie było, bo siedział w więzieniu. Biskupi niektórzy też. Proboszczowie zastraszeni listą lojalności. Kto nas przygotuje na 1000-lecie chrztu Polski pytano? Oczy wszystkich zwróciły się ku Jasne Górze. Tak to tylko Ona może to zrobić w tym trudnym czasie niebezpiecznego ateizmu. I Matka Boska zeszła z ołtarza jasnogórskiego, zostawiła korony, biżuterię, berła królewskie i jak pątniczka, wieśniaczka zaczęła chodzić od biskupa do biskupa, od parafii do parafii od domu do domu. I tak zrobiła całemu narodowi polskiemu wielkie rekolekcje i przygotowanie na milenium. Dziś przyszła znów do nas. W Jej obecności musimy sobie zadać pytanie: za czym ona chodzi? Co chce powiedzieć? Odpowiedź jest prosta, gdy mają się dokonać wielkie rzeczy to przychodzi Matka Boska – przekonywał biskup Zawitkowski.  

O tym, że Matka Boża jest ważną osobą w życiu parafian, świadczyły nie tylko czułe słowa powitania, łzy płynące po policzkach podczas homilii, ale przede wszystkim frekwencja. Na Mszy św. rozpoczynającej nawiedzenie kościół okazał się być zbyt mały.  Wierni, mimo iż szczelnie wypełnili świątynię nie zmieścili się w jej wnętrzu. Rzesza parafian w liturgii uczestniczyła stojąc na placu przed świątynią.

W skupieniu w oczy Pani z bliznami wpatrywała się pani Maria. – To jest niezwykły dzień i czas. Kto to słyszał by do takiej małej parafii na całą dobę przyjeżdżała królowa? Ona, Matka Jezusa zamiast iść do jakiegoś pałacu przychodzi do naszej małej świątyni. Dokąd Ona tu będzie nikt z nas nie powinien siedzieć w domu. Nasze miejsce jest przy Niej u Jej stóp. Ja w każdym razie zamierzam jak najwięcej czasu spędzić w Jej towarzystwie. Mam Jej tyle do powiedzenia – przyznaje pani Maria.

Przez całą noc w świątyni trwało czuwanie. Wśród modlących się były siostry nazaretanki, których dom sąsiaduje z parafią. Dla ich wspólnoty to także bardzo wyjątkowy czas.