Drzewo prawdy

Ks. Tomasz Stępniak

Po co wchodzę na moją sykomorę życia? Czy chcę zobaczyć Jezusa, czy aby raczej zobaczono mnie i doceniono?

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza ( Łk 19, 1-10)

Jezus wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. A pewien człowiek, imieniem Zacheusz, który był zwierzchnikiem celników i był bardzo bogaty, chciał koniecznie zobaczyć Jezusa, któż to jest, ale sam nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić. Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: "Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu». Zszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. A wszyscy, widząc to, szemrali: "Do grzesznika poszedł w gościnę". Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: "Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogoś w czymś skrzywdziłem, zwracam poczwórnie". Na to Jezus rzekł do niego: "Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł odszukać i zbawić to, co zginęło".

Zacheusz był człowiekiem, wzgardzanym za powiązania z pieniędzmi i władzą. Dlatego budziło to w zwolennikach Jezusa takie duże zdziwienie i mówili z wyrzutem: "poszedł do grzesznika w gościnę". Może nawet myśleli, że pokręciło się coś naszemu Mistrzowi. Jezus jednak stara się nas uczyć kolejny raz, że mamy troszczyć się o prześladowanych, odwiedzać tych, którzy się źle mają i potrzebują lekarza, a nie tylko tych porządnych, dobrze sytuowanych, mających renomę społeczną. Sami dobrze wiemy, ile razy rodzą się w naszych głowach myśli o drugim człowieku, a jak często wydają one sąd o nim. Każdy w sobie ma coś z Zacheusza i każdy z nas ma coś z tłumu, który ocenia - a Jezus do nas mówi - PRZESTAŃ! Postępuj jak Dobry Pasterz, który zostawia swoje 99 owieczek, by szukać tej setnej, która się zagubiła. Nie mówi On tylko o ideałach, teorii. Przecież w taki właśnie sposób pozyskał Zacheusza. Jezus nie bazuje na opowiastkach, ale na doświadczeniu osobistego poznania człowieka.

Ten mały sprytny i pewnie przebiegły człowiek wdrapał się na sykomorę z ciekawości, aby lepiej wszystko widzieć, zwłaszcza tego, o którym tak wiele słyszał. On zapewne, tak jak my dziś słyszymy o uzdrowieniach Jezusa, czy w końcu o ludziach, którzy mówią sami, że Chrystus ich uzdrowił, że przed wizerunkiem Maryi prosili o łaskę zdrowia i Jezus ich wysłuchał, tak samo i jego ciekawość i naszą uwagę takie rzeczy przykuwają. Zobacz, my też często się wspinamy na sykomory naszego życia, którymi mogą być nasze zadania, urzędy, obowiązki domowe. Co wtedy robimy? Kiedy od nas coś zależy, czy dostrzegamy w tej służbie bardziej człowieka, a w nim Chrystusa? Czy zabiegamy, aby dostrzeżono nas, że pełnimy ten czy inny urząd? Zacheusz po spotkaniu Jezusa, podjął radykalną decyzję: "połowę swojego majątku oddam ubogim, a tym których skrzywdziłem zwrócę poczwórnie". Złożył tak wielkoduszną deklarację, a dopiero co przekonał się do Jezusa. Jak jest w naszym życiu z deklaracjami? Ten niski zwierzchnik celników, oddał połowę swojego majątku i wcale nie stał się nędzarzem, nie stracił na reputacji. To może i my powinniśmy bardziej chwycić się słów: "miłować bliźniego, jak siebie samego i zaangażować się w służbę, która jest swego rodzaju konkretem o uczniach Jezusa?

Może dzisiejsza Niedziela, będzie tą, która zacznie Twoje przygotowanie, aby za 21 dni świadomie przyznać się do Jezusa jako Króla i Pana Twojego życia. Może powtórzysz za ks. Janem Kaczkowskim - "DOŚĆ KATO-LIPY w moim życiu! Zostawisz na prośbę Jezusa wiele spraw błahych i zajmiesz się konkretami. Popatrz więc na swoje zadania, cele i odpowiedz na pytanie: Po co wchodzę na moją sykomorę życia? Czy chcę zobaczyć Jezusa, czy aby raczej zobaczono mnie i doceniono?