Pan się nie zmienił

Agnieszka Napiórkowska

|

Gość Łowicki 37/2017

publikacja 14.09.2017 00:00

O konieczności bycia gorącym, wysokiej poprzeczce stawianej przez Boga i wtorku, który jest drugą niedzielą, mówi Marcin Zieliński, charyzmatyk ze Skierniewic.

25-letni Marcin jest liderem grupy charyzmatycznej „Głos Pana”, działającej  przy parafii Miłosierdzia Bożego w Zadębiu. 25-letni Marcin jest liderem grupy charyzmatycznej „Głos Pana”, działającej przy parafii Miłosierdzia Bożego w Zadębiu.
Agnieszka Napiórkowska /Foto Gość

Agnieszka Napiórkowska: Po raz pierwszy rozmawialiśmy w 2013 roku. Wtedy nie było jeszcze o Tobie tak głośno. Ale już wtedy byłeś gorliwym katolikiem, który spotkał żywego Boga. Co zrobiłeś, by tym spotkaniem żyć, by pogłębiać swoją relację z Bogiem i co mogą zrobić inni, którzy takiego dotknięcia doświadczają?

Marcin Zieliński: Dla mnie bardzo ważne było to, że po doświadczeniu Boga od razu trafiłem do wspólnoty. Tam pielęgnowałem to doświadczenie i tam wzrastałem. Pan Jezus w przypowieści o siewcy mówił, że ziarno pada na różne gleby. A później przychodzi diabeł i chce to wykraść. Wspólnota jest pierwszym miejscem, w którym to ziarno może wzrastać, wydawać owoc. O tym mówi też bp Edward Dajczak, ordynariusz koszalińsko-kołobrzeski. W jego diecezji zawsze po wielkich spotkaniach ewangelizacyjnych z młodymi już tego samego dnia tworzą się wspólnoty, by nie pozostawiać ich samych sobie. Bez formacji łatwo stracić Ducha. Święty Ignacy powiedział, że nie jest dobrze myśleć, iż wszyscy muszą iść identyczną drogą. Duch Święty jest Duchem różnorodności. Moje doświadczenie jest takie, że dobrze jest znaleźć miejsce, w którym żywe jest słowo Boże, w którym słowem się żyje, i w którym oddaje się chwałę Bogu. W takich miejscach działa z mocą Duch Święty. Ale jest wiele innych form. Ta, o której mówię, jest pociągająca szczególnie dla młodych ludzi, po ewangelizacji. Wspólnota jest wędką, która przyciąga ich do Kościoła, do sakramentów. Warto też pamiętać, że Kościół jest misyjny. On i wspólnoty, gdy nie ewangelizują, mimo że mają wielkie skarby, stają się martwe. Aby ludzie chcieli włączyć się w ewangelizację i z odwagą wyjść z żywym Jezusem na zewnątrz, potrzebują wewnętrznego ognia. Jeden z moich zaprzyjaźnionych księży powiedział do młodzieży rozpoczynającej szkołę: „Jeśli my, księża, nie fascynujemy was Jezusem, to ja was wszystkich za nas przepraszam”. Myślę, że to jest klucz. Musimy innych fascynować Jezusem. Jeżeli tego nie robimy, trzeba się zastanowić, co się z nami dzieje.

Dostępne jest 21% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.