Chwilę później nawet to mi nie zostało...

Agnieszka Napiórkowska

|

Gość Łowicki 43/2017

publikacja 26.10.2017 00:00

– Najwięcej wspomnień mam ze szpitala. Każdy mnie tam znał. Osoby z oddziału po kolei odchodziły z tego świata. Byłam przekonana, że z mamą będzie inaczej, że będzie dobrze. Ślepo w to wierzyłam, aż do dnia jej śmierci – wyznaje 15-letnia Julka.

Marta Piątkowska wiele czasu spędzała z córką Julią. Marta Piątkowska wiele czasu spędzała z córką Julią.
Agnieszka Napiórkowska

Trzy lata temu w pogrzebie Marty Piątkowskiej uczestniczyły tłumy ludzi. Przyszli, by pożegnać młodą matkę, która osierociła dwójkę dzieci – Julkę i Maksymiliana, oraz wesprzeć pogrążoną w bólu rodzinę.

Bez wygórowanych marzeń

Marta urodziła się 2 sierpnia 1977 roku. Była pierwszym dzieckiem Krystyny i Jerzego Zawadzkich. – Bardzo chcieliśmy mieć córkę. Urodziła się w upalny dzień. Była spełnieniem naszych marzeń. Po 5 latach na świat przyszła nasza druga córka Agata. Wspólnie chodziliśmy na wycieczki do Żelazowej Woli, wyjeżdżaliśmy na Mazury. Byliśmy szczęśliwi i bardzo ze sobą związani – wspomina pani Krystyna, z trudem powstrzymując łzy.

Dostępne jest 11% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.