Największy święty

Magdalena Gorożankin

|

Gość Łowicki 09/2018

publikacja 01.03.2018 00:00

– Wszystko jest tu oryginalne, zachowane tak, jak zostawił to o. Maksymilian w dniu, gdy go wzięli. Było około 9.30, kiedy przyszli Niemcy. Ojciec zaprosił ich na herbatę... – opowiada br. Maksymilian.

Zakonnik chętnie opowiada historię świętego. Zakonnik chętnie opowiada historię świętego.
Magdalena Gorożankin /Foto Gość

Wsobotę 17 lutego minęło 77 lat od aresztowania św. o. Maksymiliana Marii Kolbego. Tego dnia można było zwiedzać tzw. drugą celę świętego, w której mieszkał, zarządzał klasztorem i w której też został aresztowany. Choć na terenie Niepokalanowa nie brakuje miejsc, w których „czuć” obecność zakonnika, to właśnie w tej celi nieustannie dzieją się rzeczy niezwykłe.

Ziemia świętych

– Było ok. 9.30, kiedy Niemcy weszli na teren klasztoru. Przyjechali dwoma samochodami. Zwiedzili cały klasztor i pobiegli do celi o. Maksymiliana. On zaprosił ich na herbatę, ale szybko wyjaśnili mu, że za chwilę wsiądzie do ciężarówki i wywiozą go na Pawiak. Nie stawiał oporu, przyjął to z pokorą. Zdążył jeszcze wydać zarządzenia dla braci, by czuwali nas zakonem przez najbliższy czas – opowiada br. Maksymilian, zakrystian kaplicy św. o. Maksymiliana w Niepokalanowie.

Dostępne jest 24% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.