Wiek modlitwy za miasto

Agnieszka Napiórkowska

|

Gość Łowicki 31/2018

publikacja 02.08.2018 00:00

Nikt nie chce sobie wyobrażać, jaki byłby Łowicz bez nich. Klasztor bernardynek to miejsce „obronne”, nazywane przez wielu „piorunochronem przed złem”. A Księżacy kochają siostry.

▲	 Z twarzy mniszek biją radość i pokój. ▲ Z twarzy mniszek biją radość i pokój.
Archiwum sióstr bernardynek

Wspólnota sióstr bernardynek wpisana jest w historię Łowicza od XVI wieku. Już wówczas mniszki miały drewniany dom przy klasztorze ojców bernardynów. Obecny murowany klasztor i kościół powstały w 1650 roku z fundacji kasztelana gostyńskiego Marcina Sadowskiego i jego żony Eufrozyny z Walewskich. Fundację zatwierdził abp gnieźnieński Maciej Łubieński. Po powstaniu styczniowym do klasztoru łowickiego przybywały zakonnice z innych skasowanych klasztorów. Kasata łowickiego nastąpiła w 1898 roku, wówczas ostatnie siostry zostały przewiezione do wspólnoty w Wieluniu. Klasztor zamieniono na mieszkania. W roku 1918, dzięki staraniom łowickiego księgarza i literata Romualda Oczykowskiego oraz na prośbę mieszkańców, klasztor ponownie został przekazany bernardynkom. Zamieszkały w nim siostry z Wielunia. W niedzielę 22 lipca bernardynki świętowały 100. rocznicę powrotu do Łowicza.

Dostępne jest 11% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.