Bez regulaminu z Jezusem Miłosiernym

Agnieszka Napiórkowska Agnieszka Napiórkowska

publikacja 01.08.2018 17:53

Przez teren diecezji łowickiej przechodzi 40. Pielgrzymka Młodzieży i Rodzin Różnych Dróg i Kultur, zwana pielgrzymką hipisów.

Na czele pielgrzymki niesiony jest obraz Jezusa Miłosiernego. Na czele pielgrzymki niesiony jest obraz Jezusa Miłosiernego.
Agnieszka Napiórkowska /Foto Gość

Bez wątpienia należą do najbardziej barwnych grup zmierzających do Pani Jasnogórskiej. Kolorowo ubrani, uśmiechnięci, z dredami i pacyfkami każdego dnia pokonują około 25 km. W około 230-osobowej grupie są dzieci i dorośli, kobiety i mężczyźni, kapłani, żony, matki i ojcowie rodzin. Ci ostatni mają wiele do powiedzenia, bo tegoroczne hasło pielgrzymki brzmi: „W stronę Ojca”. Głoszą więc konferencje, dzielą się swoimi przemyśleniami i doświadczeniami. Mówią o Bogu, o tym, kim dla nich jest. Stałymi elementami pielgrzymki są Msza św., Różaniec i Koronka do Bożego Miłosierdzia.

Na czele pielgrzymki niesiony jest obraz Jezusa Miłosiernego, który w 1981 r. namalowała warszawska pielęgniarka Kazimiera Gut. Na jego drugiej stronie widnieje namalowany przez innego artystę wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej.

W pierwszych latach w pielgrzymce uczestniczyli hipisi. Z czasem do grupy dołączyli przedstawiciele innych subkultur, ludzie uzależnieni i wyznający inną wiarę. Także dziś wśród pielgrzymów nie brakuje osób niewierzących, wątpiących, zbuntowanych. Pielgrzymka nie ma stałego miejsca wymarszu. Najczęściej rozpoczyna się w jakimś sanktuarium. Na przestrzeni 40. lat kilka razy (tak jak i w tym roku) wyruszała z Warszawy. Wymarsz rozpoczynał się też z Lichenia, Kazimierza Dolnego, Trzebnicy, ale także z Kraliky w Czechach, z Lwowa, Gorlitz w Niemczech i z Brukseli.

- Jestem egoistą, więc będę mówił o sobie. Ta pielgrzymka demaskuje mnie przede mną samym, jest dla mnie zwierciadłem, jest lustrem - mówi ks. Dawid Wasielewski, diecezjalny duszpasterz młodzieży diecezji toruńskiej, duszpasterz akademicki Wydziału Teologicznego UMK (Duszpasterstwo Akademickie "Źródło") oraz wychowawca bursy akademickiej w Przysieku. - Będąc tu widzę siebie, widzę, jaki byłem dwa lata, rok temu. Widzę, jaki jestem wobec tych ludzi, wobec siebie i wobec sytuacji. Tu się dojrzewa szybciej. Łatwiej też odkrywać swoje warstwy. Szpak mnie inspirował, bo był przy ludziach cały - dodaje ks. Dawid.  

Jubileuszowa edycja nie należy do najłatwiejszych. I wcale nie dlatego, że z nieba leje się żar. Trudność polega na tym, że w tym roku pątnicy po raz pierwszy idą bez charyzmatycznego, zmarłego w zeszłym roku, ks. Andrzeja Szpaka, nieformalnego duszpasterza hipisów, który pierwszą taką pielgrzymkę zorganizował w 1979 roku.

- Czujemy jego brak - mówi brat Kordian, franciszkanin. - To był człowiek, który był obecny, mimo swojego wieku, w każdym elemencie tej pielgrzymki. On się troszczył o wszystko, dlatego jednym z naszych problemów na początku było to, że było wiele przestrzeni, które trzeba było zagospodarować, a nie było osoby, przewodnika tak charyzmatycznego jak Andrzej. W związku z tym musieliśmy zdecentralizować wszystko, jeśli chodzi o organizację. I nagle okazało się, że w 40. roku pielgrzymowania ludzie poczuli, że tworzenie tej pielgrzymki spoczywa na każdym z nich. I to jest piękne. To owoc, którym możemy się cieszyć podczas tego jubileuszu - opowiada br. Kordian.  

Wędrujący w tym roku nie ukrywają, że idąc szukają odpowiedzi, czy te pielgrzymki nadal mają być kontynuowane, czy uda się je dalej prowadzić bez ks. Andrzeja. Bo trzeba powiedzieć, że pielgrzymi „Różnych Dróg” tworzą niezwykłą mozaikę. Każdy z nich może czuć się wolny, niczym nieskrępowany. Udając się na Jasną Górę nie muszą przestrzegać żadnego regulaminu. Taki zresztą nie istnieje. Pielgrzymując można m.in.: palić papierosy, wędrować w skąpym stroju, korzystać z podwózki. Wolno też skracać sobie drogę, wyprzedzać grupę. Nikt nie jest zobowiązany chodzić na codzienną Mszę św. i adoracje, które są odprawiane każdego dnia. Każdy wędruje w swoim tempie, co sprawia, że grupa potrafi być mocno rozciągnięta. Idący w małych grupach śpiewają, modlą się, ale też rozmawiają, zachodzą do sklepów, a w upalny dzień zatrzymują się, by schłodzić się w rzece. Nikt, nawet, gdy jego zachowanie gorszy innych, nie jest z grupy usuwany.  

- Specyfika tej grupy jest taka, że się nie da nad tym zapanować. Trzeba wszystko oddawać Bogu i do Niego mieć zaufanie. Czujemy, że ks. Andrzej siał ziarno, a my teraz patrzymy, co rośnie. My nie mamy identyfikatorów, regulaminu, ale nie ma też szukania inności. Tu każdy pracuje nad sobą na miarę swoich możliwości. Dla jednych jeden dzień bez picia jest wielką pokutą. Spuścizną po Andrzeju jest to, że pewne rzeczy podejmujemy demokratycznie, a potem ponosimy tego konsekwencje np. że cały dzień idziemy w skwarze przez pola. Mnie w tej pielgrzymce pociąga to, że nie ma normy. My wiemy, jacy jesteśmy. Próbujemy być sobą. Ciągle zadajemy sobie pytanie, czym jest pielgrzymka. Co jest jej istotą. Dla wielu osób obecność tu jest jedynym momentem spotkania z Kościołem - tłumaczy br. Kordian.  

Co warto podkreślić, pielgrzymom „Różnych Dróg” błogosławieństwa udzielił papież Franciszek. Słowa papieża przekazał jałmużnik papieski kard. Konrad Krajewski. „Ojciec Święty Franciszek całym sercem błogosławi uczestnikom 40. Pielgrzymki Młodzieży Różnych Dróg i Kultur. W szczególny sposób obejmuję modlitwą ks. Andrzeja Szpaka, który umarł, to znaczy żyje, i jest obecny w swoim dziele. Wyruszajcie śmiało jego drogą, bo to dobry kierunek wprost do Boga”.

Obecność pielgrzymów była świadectwem dla mieszkańców Rawki. - Miałam to szczęście pierwszy raz gościć pielgrzymów idących na Jasną Górę - mówi Małgorzata Magdziarz. Różne były opinie. Niektórzy mnie straszyli, ale zaryzykowałam. Kiedyś szłam z warszawską pielgrzymką i chciałam się odwdzięczyć za tamtą gościnę. Nocleg u mnie miała świetna rodzinę: Przemek, Kaja i dwójka ich małych dzieci. Mówili, że czuli się bardzo dobrze. Podobno przesadziłam z jedzeniem. Razem z nimi byłam na czuwaniu w kościele. I muszę przyznać, że było jak w niebie. Wzruszało to, jak cieszą się wiarą i prawdziwie się modlą. Ich swoboda i radość zachwycały.