Trzeba było je zrobić i już

Marcin Kowalik

|

Gość Łowicki 37/2018

publikacja 13.09.2018 00:00

Wycinankarzy w Polsce można policzyć na palcach jednej ręki, bo to zajęcie raczej dla kobiet. – Biorę papier i nożyczki i... wycinam to, co przyjdzie mi na myśl. Bez rysunku, bez szablonu – mówi Aleksander Dutkiewicz z Inowłodza.

Aleksander Dutkiewicz przy pracy przedstawiającej Halinę Konopacką. Aleksander Dutkiewicz przy pracy przedstawiającej Halinę Konopacką.
Marcin Kowalik

tekst i zdjęcia marcin.kowalik@gosc.pl Pochodzi z rodziny pielęgnującej tradycje ludowe. Umiejętności, takie jak tkanie, haftowanie, wycinanie, wyrabianie ozdób ze słomy czy bibuły, były przekazywane z pokolenia na pokolenie. Dzięki zapisom w różnych publikacjach udało się ustalić, że sztuką ludową w jego rodzinie zajmowano się już pod koniec XIX wieku. Ślady tej twórczości sięgają czwartego pokolenia. Pan Aleksander stworzył nawet specjalną wycinankę, która – jak drzewo genealogiczne – oddaje jego powiązania rodzinne z krewnymi – twórcami ludowymi.

Dostępne jest 8% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.