Świadkowie. XIV Sympozjum "Dar Życia"

Agnieszka Napiórkowska Agnieszka Napiórkowska

publikacja 07.04.2019 14:51

W drugiej części skierniewickiego sympozjum głos oddano świadkom, którzy odwołując się do własnych, często trudnych przeżyć, przekonywali, że życie jest cudem.

Ostatnim prelegentem i świadkiem życia był dr Błażej Kmieciak. Ostatnim prelegentem i świadkiem życia był dr Błażej Kmieciak.
Agnieszka Napiórkowska /Foto Gość

Drugą część rozpoczęło spotkanie z Małgorzatą Bartas-Witan z redakcji katolickiej Polskiego Radia, której szczególną misją jest duchowa adopcja. - Modlitwa ta jest modlitwą za nienarodzone dziecko, ale jednocześnie za kobietę, w której to życie się poczyna, której trudno jest powiedzieć "tak" temu życiu. Duchowa adopcja to wchodzenie do wnętrza Maryi, aby w sobie uczyć się przyjmowania życia - tłumaczyła pani Małgorzata.

Do duchowej adopcji zachęcała Małgorzata Barta-Witan.   Do duchowej adopcji zachęcała Małgorzata Barta-Witan.
Agnieszka Napiórkowska /Foto Gosć

Redaktor PR, zachęcając do duchowej adopcji, opowiedziała o swoim synku, który nie urodził się żywy. Jeszcze w czasie prenatalnym u dziecka zdiagnozowano chorobę śmiertelną. - Lekarz powiedział o błędzie natury. Przekonywał, że jeśli nie usunę tej ciąży, będę winna jeszcze większemu cierpieniu. Wtedy się zorientowałam, że tak to się właśnie odbywa. Na zimno, bez emocji. Ja miałam obok męża i doświadczenie duchowej adopcji. Te 9 miesięcy ciąży były najszczęśliwszym czasem naszego małżeństwa. Razem się modliliśmy. Otrzymałam łaskę Bożej obojętności: "co będzie, to będzie". To był dar, wał, mur, zapora, która sprawiała, że te wszystkie myśli i komentarze w ogóle do nas nie docierały. Dzień śmierci i urodzin Michałka to był najszczęśliwszy dzień mojego życia. Żałuję, że nie zobaczyłam jego otwartych oczu. Miałam poczucie, że zwyciężyliśmy, że stanęliśmy u źródła życia - tego, co jest w życiu najświętsze. Mieliśmy poczucie strumienia łaski, która się na nas wylewała.

Ostatnim prelegentem był Błażej Kmieciak, dr nauk społecznych, socjolog, publicysta, miłośnik życia, który przekonywał, dlaczego życie jest cudem. - Choć nie jest to temat nienaukowy, da się go częściowo naukowo wyjaśnić. Nawet ateista jest w stanie powiedzieć, że życie jest cudem - tłumaczył. W części wykładowej B. Kmieciak, mówiąc o metodzie in vitro, przekonywał, że narusza ona ludzką osobę, jej byt i strukturę, i stanowi pogwałcenie tego, co jest unikatowe w człowieku, dlatego jest dużo większym grzechem niż aborcja. In vitro to wejście w rolę Boga. - Chwila poczęcia jest zawsze momentem tworzenia życia. Tam jest nie tylko zarodek, tam jest człowiek, teraz jesteśmy takimi samymi osobnikami jak wtedy. W in vitro nie stwarzamy żadnego życia. Nikt nie wie, dlaczego są potrzebni mężczyzna i kobieta, żeby zrodziło się życie. Więc to nie my je stworzyliśmy - to wszystko czyni Bóg. Każde dziecko jest cudem. Medycyna, jeśli inwestuje w godność człowieka, jest w stanie czynić cuda - przekonywał.

Doktor Kmieciak opowiedział uczestnikom zebrania o konkretnych przypadkach walki o matkę i dziecko będące w jej łonie. Mówił o operacjach dziecka wykonywanych w łonie matki, a także o hospicjach perinatalnych, które pomagają rodzicom przeżyć żałobę. Zebrani usłyszeli o Samuelu, 20-tygodniowym dziecku, które podczas operacji złapało lekarza za palec, a także o walce, jaką o życie wyziębionego Adasia stoczyli dr Skalski wraz z zespołem. Po uratowaniu dziecka profesor przyznał, że zdarzył się cud, że walcząc o Adasia, udało się za nogi wyrwać go z nieba, żeby jeszcze tu był.

Po części wykładowej dr Kmieciak podzielił się z zebranymi świadectwem. - Jestem osobą niewidomą. Przez 4 lata nie widziałem nic. Lekarz powiedział mamie, że będę niepełnosprawny i opóźniony psychicznie. W wieku 4 lat zacząłem jednak trochę widzieć. Potem urodziła się moja siostra Marysia, która jest upośledzona psychicznie. Nasza mama mówi, że ma troje dzieci i każde kocha w innych kolorach. Mówiąc o nas, zawsze podkreśla, że Marysia potrafi kochać najbardziej, najlepiej okazuje miłość. Moja mama choruje na raka. Lekarze dawali jej 3 miesiące życia. Mając trójkę dzieci, wiedziała, że musi sobie radzić. I poradziła sobie. Jak? Rzuciła się w ramiona Boga. Dziś mieszka w Łęczycy i ma się dobrze. Ja widzę tylko w 10 proc., ale nauczyłem się z tym żyć. Widzę mało, ale widzę. Może kiedyś znowu nie będę widział. Jest duże prawdopodobieństwo. Ale żyję i jakoś będę żył dalej. Póki co, nie widzę przeszkód. Tak, jak moja mama, ufam Bogu - mówił.

Spotkanie w kinoteatrze Polonez zakończyło się krótką modlitwą i błogosławieństwem. Ostatnim akordem była Msza św. wieczorna z modlitwą o uwolnienie i uzdrowienie w kościele św. Stanisława.

 -  Tegoroczne Sympozjum "Dar Życia" było dla mnie cudownym przeżyciem -   mówi Edyta Salamon. -   Jutrznia za nienarodzonych w wykonaniu połączonych chórów,   taka delikatna, subtelna, natchniona,  była przepięknym wprowadzeniem.  Prelekcje Jolanty Kałużnej i Bogny Białeckiej   - bardzo konkretne, cenne i niezwykle przydatne w mojej pracy nauczyciela.  Uważam, że powinien ich wysłuchać każdy rodzic.   Wreszcie niezwykle emocjonalne i piękne świadectwa Małgorzaty Bartas-Witan i Błażeja Kmieciaka, które sprawiają, że człowiek zatrzymuje się, zamyśla... i przypomina sobie,  co w życiu jest naprawdę ważne.  Dziękuję za każde słowo, spotkanie, rozmowę.