XXIV ŁPPM - dzień 3. Wysokienice-Małecz

Magdalena Gorożankin Magdalena Gorożankin

publikacja 08.08.2019 09:35

W Wysokienicach Mszy św. rozpoczynającej trzeci dzień wędrówki do Pani Jasnogórksiej przewodniczył bp Józef Zawitkowski. Na trasie XXIV ŁPPM w 10 grupach pielgrzymuje prawie tysiąc pątników. Dziś modlić się będą za swoich rodziców, a także prosząc o nawrócenie wszystkich grzeszników.

Oprawę Mszy św. przygotowała grupa pomarańczowa. Oprawę Mszy św. przygotowała grupa pomarańczowa.
Magdalena Gorożankin /Foto Gość

Noc w Wysokienicach nie zapowiadała dobrego dnia. Ulewny deszcz, silny wiatr i burza sugerowały, że trzeci dzień wędrówki będzie wyczerpujący i mało komfortowy. Jednak rano pielgrzymów powitały słońce i temperatura sprzyjająca wędrówce. - Wymarzona pogoda. Słońce, lekki wiatr, oby tak było przez cały dzień - mówi Małgorzata z grupy fioletowej. - Matka zawsze dba o swoje dzieci, a - jak widać - wszyscy, którzy tu idą, oddali się Jej w opiekę. Od rana wiemy, że to będzie dobry dzień. Na pielgrzymce każdy jest dobry, bo zaczynamy go od Eucharystii - dodała.

Mszy św. rozpoczynającej trzeci dzień wędrówki przewodniczył bp Zawitkowski. - Przepraszam was, że w zeszłym roku "zaspałem" i nie mogłem być z wami. Dziś klękam przed każdym z was, całuję wasze stopy i błogosławię wam, bo idziecie do najlepszej z matek. Idźcie do Niej, nie narzekajcie, a zaufajcie Jej. Ona wam wszystko podaruje, o co poprosicie - mówił bp Józef.

"Słowem na dzień dobry" podzielił się ojciec duchowny pielgrzymki ks. Dionizy Mróz SDB:

Ks. Dionizy Mróz SDB - dzień 3.
Magdalena Gorożankin /Foto Gość

Pielgrzymi opuścili już Wysokienice, gdzie mieszkańcy podjęli ich na noclegu. - Dobrze, że przychodzą do nas i "cudują". Sama tyle łask bym nie wyprosiła, ile z ich i Bożą pomocą dostałam. Bóg im zapłać, że biorą nasze intencje aż do Matki Bożej. Niech nikt nie mówi, że pielgrzymki nie są potrzebne, bo ich trud jest o wiele bardziej wartościowy niż nasze codzienne gadanie. Od nich powinniśmy się uczyć - idą, modlą się, robią "swoje" i nie udzielają rad na życie. Oni życie oddają Maryi. Mnie to zawsze wzrusza i dopóki zdrowie mi pozwoli, będę ich przyjmować w domu. Pielgrzym w dom, to Bóg w dom - mówi pani Halina, mieszkanka Jasienia.

Pątnicy zmierzają do Małecza, gdzie wieczorem czeka ich wspólny apel prowadzony przez grupę pomarańczową.