Tu trzeba naprawdę uwierzyć, że Bóg może nas ocalić

Agnieszka Napiórkowska Agnieszka Napiórkowska

publikacja 18.03.2020 18:00

Biskup senior Józef Zawitkowski w związku z epidemią koronawirusa zaapelował o wiarę, nawrócenie i modlitwę.

Bp senior Józef Zawitkowski. Bp senior Józef Zawitkowski.
Agnieszka Napiórkowska /Foto Gość

Znany i ceniony kaznodzieja w jednym ze swoich (spisanych) kazań odniósł się do sytuacji związanej z pandemią.

„Była Środa Popielcowa w Roku Pańskim 2020. Ksiądz w kościele posypał mi głowę popiołem i powiedział: »Pamiętaj biskup, że jesteś prochem i w proch się obrócisz«. Powinienem się obrazić, bo mam swoją godność, i nikt mnie nie będzie obrażał i nazywał  prochem. Nie! Jak to dobrze, że jest taki dzień w roku, że ktoś mi powie prawdę, bez kadzideł, wierszyków, kwiatów i laurek. Prochem jestem, ale wiem, że w tym glinianym naczyniu swojego ciała, noszę tchnienie Boga, a to tchnienie nie umiera” – napisał biskup. Przywołując Środę Popielcową bp Józef przypomniał, że tego właśnie dnia dochodziły z daleka i nieśmiało głosy, że gdzieś świecie jest śmiertelna choroba, którą przynosi koronawirus.  

„Przychodzą więc człowiekowi do głowy różne myśli (...). Czytam więc Księgę Rodzaju i przy każdym dniu stworzenia jak refren powtarza się wers: »I zobaczył Bóg, że było dobre. I zobaczył Bóg, że wszystko, co stworzył, było bardzo dobre. A człowieka uczynił Bóg z mułu ziemi, ale na Swój obraz i Swoje podobieństwo« (Rdz 1,27). Stał się grzech. Przez grzech przyszła śmierć i wszystko, co do niej prowadzi. Z ziemi jestem wzięty i do ziemi wrócę, ale nie wszystek umrę, bo noszę w sobie tchnienie Boga, a to jest wieczne” – przypomniał.

Refleksja czyniona przez biskupa, jak sam wyznał, podjęta została, bo mówienie o śmiercionośnym koronawirusie stało się rzeczywistością. „Wszystko stało się groźne, wszyscy musimy być roztropni i nawzajem za siebie odpowiedzialni. Ogłoszono już pandemię, bo epidemia objęła cały świat. Najbardziej cierpią Włosi. Ponoć zlekceważyli zakaz zgromadzeń, a studenci i uczniowie zamknięcie szkół potraktowali jako ferie. Roznieśli więc zarazę. Wirus dotarł i do Watykanu. Zamknięto kościoły, nawet papież chronił się za telebimem. I co na to Pan Bóg? (...) To jeszcze za wcześnie na odpowiedź. (…) Jest Wielki Post i czytam w Ewangelii Janowej: »Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni,tak trzeba, aby i Syn Człowieczy był wywyższony, a każdy kto spojrzy na Niego z wiarą będzie miał życie wieczne«” – czytamy.  

„Chyba wszyscy Polacy poczuli się odpowiedzialni za siebie i innych. Odwołano wszystkie zgromadzenia, imprezy, szkoły, kina, teatry. Ludzie wykupili żywność. Dobrze! Niech im starczy na długo, niech będą spokojni (....)" – napisał bp Zawitkowski.

W dalszej części homilii biskup pyta, co dalej: „Ktoś ze znających sprawę mówi, że to dopiero się zaczęło. A co na to Kościół? Podziwiałem mądrość rządu, że na początku żaden z ministrów nie wydał zakazu odnośnie zgromadzeń w kościołach. Premier prosił o modlitwę i czekał na decyzję biskupów. Mądre są zalecenia Episkopatu: możemy korzystać ze Mszy radiowych, telewizyjnych, księża zwiększą ilość Mszy Świętych, aby były mniejsze zgromadzenia wiernych, znak pokoju przez skłonienie głowy. (...) Dziękujemy przewodniczącemu Episkopatu za mądre orędzie. Tak mówią prorocy i kapłani Boga” – napisał bp Zawitkowski.

W dalszych refleksjach biskup senior czyni bardzo osobiste wyznanie. „Jestem starcem, schorowanym, wybudzonym ze śpiączki, mogę więc spokojnie myśleć, słuchać, dziwić się i obawiać. Mogę modlić się z tymi, co się modlą, (...) modlić się za tych, co służą tak ofiarnie, a z nadzieją. Wołam więc samotnie: Święty Boże… Od powietrza, głodu, ognia i wojny wybaw nas, Panie!".

Kaznodzieja zauważa, że nasi ojcowie mieli większą wiarę i większe zaufanie w Bogu niż my. (…) Wolę patrzeć na tych z przeszłości, co wiarę mieli większą niż dżuma i cholera. Mądry jest Kościół, matka moja, a co z wiarą? (…) Zlękli się zarazy i ludzie Kościoła. Słusznie, ale trzeba spytać: Gdzie się podziała nasza modlitwa, co czyniła cuda? Przestaliśmy się modlić. Za mało się modlimy, źle się modlimy! Pominęliśmy Boga, staliśmy się podobni do bezbożnych. A gdybyśmy się nawrócili jak Niniwici, czyż Miłosierny nie zlitowałby się nad nami? Na pewno tak! Tu trzeba naprawdę uwierzyć, że Bóg może nas ocalić. Jesteśmy sanitarnie, administracyjnie liturgicznie w miarę poprawni, ale to dziś nie wystarczy. Zachowanie liturgicznej ostrożności, to za mało" – pisze biskup. "Nie wystarczą poprawne paciorki, litanie i koronki. Tu trzeba żebrać, tu trzeba krzyczeć i kołatać, żebrać, krzyczeć i kołatać, ale z wiarą ewangelicznej Syrofenicjanki i Kananejki. Jezu, a jeśli mnie nie wysłuchasz, to się poskarżę Twojej Matce. Tu trzeba nam uklęknąć, nawrócić się, nie udawać niewierzących. Trzeba się wyspowiadać przed Bogiem i przed ludźmi. Moja bardzo wielka wina! Czy Bóg wysłucha? Wysłucha. »Kto z Was się Mnie dotknął?« (Mk 5,30), »Wiara Twoja Cię uzdrowiła« (Mk 10,52). (...) Taka wiara  góry przenosi. Taką wiarą wzruszy się Bóg" – zauważa kaznodzieja.

„Z potrzeby serca dzielę się z Wami wiarą, modlitwą i nadzieją. Bracia Czcigodni! Jest Wielki Post. Spójrzcie na krzyż z wiarą, a będziemy ocaleni. (...) Zatęsknią ludzie za Komunią Świętą. To są znaki czasu, trzeba nam je rozpoznać. A Duch Boży odnowi oblicze ziemi. Patrzcie jak się zmienia! (por. C.K. Norwid) i będzie nowa ziemia i nowe niebo, bo dawne rzeczy przeminęły. Ucałuje się sprawiedliwość i pokój i wierność z ziemi wyrośnie (por. Ps 85). Niech no tylko zakwitną ogrody” – napisał bp Zawitkowski.