W promieniach Miłosiernego - Wielka Sobota

Agnieszka Napiórkowska Agnieszka Napiórkowska

publikacja 11.04.2020 15:00

W ramach naszego cyklu "Mimo drzwi zamkniętych" publikujemy kolejne świadectwa kapłanów, którzy zgodzili się podzielić z nami swoim przeżywaniem kapłaństwa i wiary w czasach pandemii.

Kolejni kapłani podzielili się swoimi świadectwami. Kolejni kapłani podzielili się swoimi świadectwami.
Agnieszka Napiórkowska /Foto Gość

Podobnie jak w Wielki Czwartek i Wielki Piątek, także i dziś publikujemy kolejne świadectwa księży, którzy opowiadają o swoim kapłaństwie, wierze, wyzwaniach i trudnościach w czasie pandemii. Dziś prezentujemy świadectwa: ks. Henryka Linarcika, ks. Andrzeja Sałkowskiego, ks. Grzegorza Gołębia, ks. Rafała Babickiego i ks. Rafała Nawrockiego.

Ks. Henryk Linarcik, proboszcz parafii św. Katarzyny w Rzeczycy.

Bez wątpienia nie jest to łatwy czas. Sytuacja, w której się znaleźliśmy, szansa na zatrzymanie się, zadanie sobie wielu pytań, to także szansa na spotkanie z Bogiem w innej formie. W czasach epidemii istotne staje się zawierzenie Bogu swojego życia. Łatwo trwać w przekonaniu, że zawierzyliśmy swój los Bogu, kiedy niczego nam nie brakuje, gdy w domu ciepło, pełna lodówka, jako takie zdrowie, gdy są jakieś oszczędności. Dużo trudniej zawierzyć się, gdy świat staje na głowie. W takich chwilach zdaje się, ze Bóg mówi: „Sprawdzam”. Jako ksiądz mam to szczęście, że każdego dnia mogę karmić się ciałem Pańskim. Każdego dnia ten pokarm mnie umacnia, daje pokój. Czuję, że Bóg jest blisko. Przyjmując Komunię myślę o moich parafianach, wszystkich mam ich w sercu. Z myślą o nich uruchomiłem transmisję Mszy św., bo chcę by mieli możliwość zaglądać do kościoła.

Nie sądziłem, że po tylu latach kapłaństwa będę tak tęsknił za ludźmi. A jednak. Tęsknię, za wspólną modlitwą, za ich obecnością, za śpiewem. Z bólem i tęsknotą parzę na pusty kościół.

Widzę w oczach swoich wiernych strach, niepokój, ale i ufność w Bożą opiekę i wstawiennictwo Matki Bożej, która niedawno powróciła do naszej parafii. Kiedyś stała w głównym ołtarzu, teraz jakby podeszła bliżej ludzi. Jakby chciała im powiedzieć: jestem. 

Ks. Andrzej Sałkowski, proboszcz parafii św. Bartłomieja Apostoła w Rybnie.

Czuję się dziwnie. W sercu mam ogromną tęsknotę za wiernymi. Staram się ten czas przyjmować jako dar od Boga. Póki co, czas niezrozumiały, ale niezwykły. Ograniczenia spowodowały, że mam znacznie więcej czasu na osobistą relację z Bogiem. Modląc się reflektuję swoje życie. Już dziś mogę powiedzieć, że jest to czas łaski, nawrócenia, powrotu do pierwotnej gorliwości, ale także gorącej modlitwy za parafian, za bliskie mi osoby. Podczas narodowej kwarantanny jeszcze mocniej dotarła do mnie prawda, ze kapłan to ofiarnik Pana Boga.

Myślę sobie, że skoro Bóg daje nam ten czas, to trzeba go przyjąć. Ograniczona aktywność, praca duszpasterska uświadamiają, że kapłaństwo to nie tylko działanie, ale przede wszystkim wypełnienie woli Bożej bez względu na to, jaka ona jest. Czasem człowiek chciałby tak na przekór wszystkim zarządzeniom robić swoje, nie stosować się do obostrzeń, ale nie tędy droga. Wytyczne mają za cel służyć ludziom, chronić ich życie. Mogę więc powiedzieć, że jest to dla mnie czas uczenia się posłuszeństwa, które wiem, jak wielką ma moc. Na myśl przychodzi mi choćby św. Faustyna Kowalska, czy ks. Dolindo, którzy nauczali, że posłuszeństwo jest wyrazem miłości. Wielu świętych świadczyło o tym, że często wiele więcej można zdziałać trwając na modlitwie, na kolanach, niż aktywnością duszpasterską. Człowiek to wie, ale rzucając się w wir pracy duszpasterskiej gdzieś to umyka.

Dziś mam poczucie, że przez tę pandemię Bóg nam, kapłanom, „zafundował” niezwykłe rekolekcje kapłańskie trwające już kilka tygodni, czyli znacznie dłużej niż zwykle. Przyjmuję to wyzwanie i z tego składam ofiarę Jezusowi.

Ks. Grzegorz Gołąb, proboszcz parafii św. Stanisława w Skierniewicach

W związku z czasem i ograniczeniami, które teraz przeżywamy, mam dwie refleksje. Ograniczając posługę kapłańską, spotkania, sam doświadczam swojego kapłaństwa i sakramentów „bardziej”, mocniej. Zewnętrzna sytuacja zmobilizowała nas do tego, żebyśmy mocnej weszli w siebie. Można powiedzieć, że stało się to, co jest pragnieniem każdego rekolekcjonisty, aby słowa i wydarzenia były uwewnętrznione. I myślę, że dziś tak jest, że każdy z nas jest bardziej uwewnętrzniony. To słowo „bardziej” jest tu bardzo ważne.

I drugie uczucie, które wydaje się być w sprzeczności z tym pierwszym, to samotność. To osamotnienie. Z jednej strony ta samotność jest dla mnie okazją solidaryzowania się z wiernymi, którzy, też tę samotność przeżywają, a z drugiej strony osobista samotność, bo jednak kapłaństwo jest związane ze wspólnotą, jest dla wspólnoty i najpełniej realizuje się we wspólnocie. Nie mówię, że jestem sam. Jestem z Bogiem, ale przeżywam samotność. To ważne doświadczenie, które wiele pokazuje, wiele uczy.

Ks. Rafał Babicki, proboszcz parafii Niepokalanego Serca NMP w Skierniewicach

Czas, w którym się znaleźliśmy, nie jest dla mnie czasem smutku. Od zawsze jestem zadaniowcem. Podjąłem wyzwanie i tak jak mogę służę swoim parafianom. Transmituję Msze św., nabożeństwa, spowiadam, modlę się. Oczywiście tęsknię za spotkaniami z ludźmi, ale wierzę, że ten czas jest potrzebny. Mój świat podzielony jest na jeden. Nie mam rodziny, mam rodziców i rodzeństwo, o których się martwię, ale na płaszczyźnie życia jestem sam. Jeśli chodzi o kapłaństwo to mam poczucie, że moje zadanie na teraz to zadanie strażnika myśli ludzkiej. Mam czuwać i pomagać wiernym, by nie popadli w nerwicę religijną, by nie popadali w paranoję. Rozmawiając staram się dawać nadzieję i wprowadzać pokój, ratować ludzi od lęku, który przychodzi z zewnątrz i jest lękiem o wszystko. Staram się w tym czasie zatrzymywać na Jezusie, na Ewangelii, a nie na różnego rodzaju spekulacjach, niepotwierdzonych objawieniach. Tłumaczę, że zamiast nieustannie śledzić newsy lepiej sięgać po słowo Boże, lepiej angażować się wewnętrznie, patrzeć na swoje serce.

Mam też jeszcze jedno doświadczenie, które mnie zaskoczyło. Nie sądziłem, że Media społecznościowe będą tak pomocne. Ostatnio mało z nich korzystałem. Robiłem sobie post od Facebooka. Nosiłem się nawet z zamiarem zawieszenie swojego profilu. I nagle okazało się, że w czasie pandemii jest to przestrzeń, w której mamy być, w której mam posługiwać. Ponieważ transmituję Msze św. przez swojego Facebooka, powiększyło mi się grono znajomych. W ostatnim czasie przyjąłem do grona znajomych wiele starszych parafianek. Widząc ilość transmisji można powiedzieć, że trochę uświęciliśmy tę przestrzeń, na którą często narzekaliśmy. Jeszcze chyba nigdy nie było tyle Boga w świecie wirtualnym. Kto wie, może dzięki temu uda się nam dotrzeć z dobrą nowiną do tych, którzy tam przebywają nieustannie.

Ks. Rafał Nawrocki, wikariusz parafii Wniebowzięcia NMP w Lubochni

Nasza posługa duszpasterska (duchowieństwa) w czasie pandemii koronawirusa wygląda podobnie jak zwykle. Sprawujemy wszystkie sakramenty normalnie, choć zmuszeni jesteśmy czynić to zgodnie z zaleceniami KEP i wytycznymi rządu. Zachowywać musimy szczególne środki ostrożności. Udając się do chorych, zakładamy maseczkę, dezynfekujemy ręce specjalnym płynem (przy wszystkich czynnościach liturgicznych) przed wejściem do każdego domu i po wyjściu z niego. Smutno nam sprawować Eucharystię, gdy widzi się przed sobą tylko pięć osób, głosić słowo Boże niemalże do pustego kościoła. (Łzy same chcą płynąć po policzkach, gdy widzi się przed sobą puste ławki, a w nich tylko pięć osób). Wychodzimy jednak wiernym naprzeciw, wprowadzając dodatkowe dyżury w konfesjonale, każdy kto tego potrzebuje, może przyjść się wyspowiadać lub porozmawiać. W dniach poprzedzających Wielki Tydzień zainicjowaliśmy całodzienną adorację Najświętszego Sakramentu. Każdego dnia my kapłani modlimy się o godzinie 20.30 na różańcu. Z tej okazji biją wszystkie dzwony na wieżach Lubocheńskiego kościoła, oznajmiając parafianom (parafii) rozpoczęcie modlitewnej prośby o ustanie pandemii w Polsce i na świecie. Ks. dziekan Tomasz Bojanowski, ks. Maciej Budnik i ja, prosimy w tym czasie Matkę Najświętszą o opiekę i wstawiennictwo u Swojego Syna dla parafian, naszych bliskich, lekarzy, całej służby zdrowia i wszystkich zaangażowanych w walce z koronawirusem. Służymy jak możemy, nie poddajemy się, nie boimy, przecież wierzymy w zmartwychwstanie.