Bóg na dyżurze, my na dyżurze

Agnieszka Napiórkowska

|

Gość Łowicki 33/2020

publikacja 13.08.2020 00:00

– Wszystko jest inne. Czujemy się jak małe dzieci, które muszą na nowo uczyć się chodzić. W dniu wymarszu zrobiliśmy pierwszy krok. Kiedy zabierano krzyż, popłynęły łzy i ścisnęło się serce. Ale damy radę! Nasze intencje poniosą inni – wyznaje pątniczka Aneta.

Po raz 25. wyruszyła Łowicka Piesza Pielgrzymka Młodzieżowa. Po raz 25. wyruszyła Łowicka Piesza Pielgrzymka Młodzieżowa.
Agnieszka Napiórkowska /foto gość

Karolinę bolały nie tylko nogi, ale i ręce od machania flagami. Magda w okolicach Gosławic traciła głos. Janek odciski liczył tylko do dziesięciu. Siostra Ewa przygotowywała ołtarz, by Pan, nawet w warunkach polowych, miał godne miejsce. Od wieczora do późnych godzin igłą „spuszczała” wodę z bąbli, ich miejsca znacząc fioletem. Michał miał jedno z najtrudniejszych zadań – zbierał ułomki, by po wędrujących nie zostało złe wrażenie.

Tak było przez lata. Teraz ktoś poplątał role, podmienił scenariusz. Dziś Karoliny nic nie boli, Janek ma podeszwy jak niemowlak, a s. Ewa dba o ołtarz, ale nie uprawia już szermierki igłą. Michał wprawdzie nosi rękawiczki i maseczkę, ale nie z powodu wrażenia, a ze względów bezpieczeństwa. Magda została na swoim miejscu. Z tą różnicą, że głos straciła już pierwszego dnia. To efekt nieustannie ściśniętego gardła.

Dostępne jest 13% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.