Zarzucić sieci w sieci

Monika Augustyniak

|

Gość Łowicki 48/2020

publikacja 26.11.2020 00:00

O blogu ewangelizacyjnym i jego konkretnych owocach, darze proroctwa i wypełniającej się obietnicy, rozwijającej się pasji i drugim nawróceniu, a także o ewoluowaniu z Pismem mówi ks. Marcin Moks.

▲	Kapłan po latach zrozumiał, że jego powołanie do głoszenia Dobrej Nowiny ściśle wiąże się z pasją modlitwy słowem Bożym. ▲ Kapłan po latach zrozumiał, że jego powołanie do głoszenia Dobrej Nowiny ściśle wiąże się z pasją modlitwy słowem Bożym.
Archiwum ks. Marcina Moksa

Monika Augustyniak: Od miesiąca możemy obserwować Księdza wpisy na Facebooku, dotyczące słowa Bożego. Każdego dnia umieszcza Ksiądz komentarz do czytań z dnia. Skąd pomysł na taką działalność?

Ks. Marcin Moks: Ta inicjatywa miała swój początek w Eucharystii. Podczas odprawiania Mszy św. w tygodniu miałem przekonanie, że to, co powiedziałem podczas homilii, powinienem też napisać. Po to, by treść dotarła do większego grona ludzi. Mówiłem wtedy komentarz do Ewangelii o kobiecie cierpiącej na ducha niemocy. Od 18 lat była pochylona, nie mogła się wyprostować, żyć normalnie, z podniesioną głową. Miałem natchnienie, że Jezus chce nas uzdrawiać z niemocy. Z niemocy tego, co dzieje się w Polsce, na jej ulicach. Z niemocy tego, jak przeżywamy nasze życie. Z niemocy naszego lęku wywołanego epidemią. Pomyślałem, że wielu z nas separuje się od sakramentów, od słowa Bożego i może to jest sposób na to, by dotrzeć do tych, którzy nie dotrą do kościoła. Dodatkowo też jako spowiednik i kierownik duchowy wiem, jak wiele kobiet cierpi w relacjach małżeńskich. Są uprzedmiotawiane, nie traktuje się ich jak partnerów życiowych. To dodatkowo utwierdziło mnie w chęci „zasiania” Dobrej Nowiny o uzdrowieniu w sieci.

Dostępne jest 14% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.