Tytus był tam, gdzie my nie mogliśmy

Gość Łowicki 5/2021

publikacja 04.02.2021 00:00

O Papciu Chmielu, który przenosił całe pokolenie w lepszy, kolorowy świat, fascynacji rysunkiem i ekranem, a także o spełnianiu twórczych marzeń mówi Adam Michałowski, animator związany ze środowiskiem rysowników.

▲	Od lat tworzy konstrukcje lalkowe. Brał udział w animowaniu m.in. „Parauszka i przyjaciół”. ▲ Od lat tworzy konstrukcje lalkowe. Brał udział w animowaniu m.in. „Parauszka i przyjaciół”.
Monika Augustyniak /Foto Gość

Monika Augustyniak: Polskę obiegła wieść o śmierci Henryka Chmielewskiego, grafika, rysownika i autora komikso- wej serii „Tytus, Romek i A’Tomek”. Jak Pan przyjął tę wiadomość?

Adam Michałowski: Bardzo zasmuciła mnie informacja o śmierci Papcia. Moje pokolenie wychowało się na „Tytusie, Romku i A’Tomku”. Do dziś przy moim łóżku leżą „Tytusy” i sięgam po nie w stresujących sytuacjach. Mam wydania m.in. z 1966 r., są już mocno zdarte. W latach 70. komiksy Papcia Chmiela były podstawą. Tytus był wszędzie – w kosmosie, w wojsku, ratował zabytki. My wtedy rzadko podróżowaliśmy. Papcio przenosił nas w ten bardziej kolorowy świat. Fascynowały nas grafika, żart sytuacyjny, kryminał, fantastyka. No i Papcio nas uczył. Sam mówił: „Ucząc – bawię, bawiąc – uczę”. Ale to była taka delikatna nauka, nienachalna, dlatego też tak chwytała. Byliśmy zafascynowani do tego stopnia, że w klasie na lekcjach rysowaliśmy swoje komiksy. Wymyślaliśmy historie o wojnie, Szariku i innych bohaterach. Uważam, że seria o Tytusie powinna być lekturą obowiązkową od pierwszej klasy szkoły podstawowej aż do końca studiów. (śmiech)

Dostępne jest 25% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.