Wielki Post. Trzy lekarstwa

Agnieszka Napiórkowska Agnieszka Napiórkowska

publikacja 18.02.2021 12:53

W Środę Popielcową we wszystkich świątyniach odprawiano Msze św. z obrzędem posypania głów popiołem. W bazylice katedralnej w Łowiczu Eucharystii przewodniczył bp Andrzej F. Dziuba.

W Środę Popielcową Eucharystii w katedrze przewodniczył bp Andrzej F. Dziuba. W Środę Popielcową Eucharystii w katedrze przewodniczył bp Andrzej F. Dziuba.
Agnieszka Napiórkowska /Foto Gość

Kapłani głoszący tego dnia homilie wyjaśniali znaczenie gestu posypania głów, podkreślając, że jest on symbolem prawdy o człowieku, prawdy o jego kruchości, słabości, przemijaniu. W homiliach wyjaśniano, że wspomniany proch jest własnością Boga i tylko Bóg może dać mu twardość skały. Tylko Bóg może ten proch ożywić, na nowo rozpalić. Przyjęcie popiołu nie ma więc zniszczyć, sponiewierać i wpędzić człowieka w depresję, ale uświadomić mu, że tylko dzięki miłości Boga może się odrodzić.

Na progu Eucharystii ordynariusz przypomniał, że liturgia Środy Popielcowej gromadzi wszystkich, aby uroczyście rozpocząć 40-dniowy Wielki Post - wielką tajemnicę Boga i człowieka, wielką tajemnicę miłości Boga, a także tajemnicę ludzkich słabości, niedoskonałości, a nawet grzechów. - Bóg pragnie po raz kolejny spotkać nas z darem miłosierdzia, dlatego zechciejmy ten czas wykorzystać - mówił bp Dziuba.

Wielki Post. Trzy lekarstwa

Homilię w katedrze wygłosił ks. Robert Kwatek, proboszcz. Kapłan podkreślił, że wszyscy jesteśmy popiołem. - Są sprawy, są sytuacje, relacje, w których jesteśmy pogorzeliskiem, popiołem. I z tego powodu cierpimy, bo popiół nie ogrzeje serca, nie ogrzeje wspólnoty, nie ogrzeje domu - mówił. Kaznodzieja pytał zebranych, jak doszło do tego, że jesteśmy popiołem. Kto zabrał ten żar, który powinien płonąć w miłości, w wierze, w spotkaniach z ludźmi? - Prawda jest taka, że sami sprzedajemy nasze serca. Jest takie powiedzenie, że każdy człowiek ma swoją cenę, że każdego można kupić. Jest coś, za co opłaca się odstąpić od zasad. Tym czymś są palące potrzeby: materialne, potrzeby rozrywki, przyjemności, satysfakcji, potrzeby powodzenia, sukcesów, władzy, stanowiska, tytułów, dla których poświęca się zasady, dobre zwyczaje, uczciwość, wierność, miłość. One tak palą człowieka w sercu, że prawdziwy żar zostaje przygaszony i człowiek zdradza, odchodzi, porzuca. Trzeba też wiedzieć, że cena ludzkiego serca, człowieka nie musi być wysoka. Czasami człowiek zdradza, odchodzi od siebie i innych... za grosze. Nie potrzeba wysokiej ceny, jeżeli jest przebiegły handlarz. To sprawa dobrej reklamy. Wystarczy jakąś rzecz, jakąś sytuację, to, co jest palące, przedstawić w atrakcyjny sposób. Tego doznali już pierwsi rodzice: "Będziecie jak Bóg". Taka oferta. To jest pokusa. A pokusa jest zawsze dopasowana do człowieka. Niestety, handlarz ludzkich dusz cały czas nas obserwuje, widzi, jak reagujemy, jak nam się oczy świecą w niektórych sytuacjach, jak się ręce wyciągają do niektórych rzeczy, jak łatwo nam przylgnąć do niektórych sytuacji. On ma mapę naszych słabości. Na pokusę nie ma ludzkich argumentów. Kto wchodzi w dialog z pokusą, ten przegrywa. Kto zaczyna pertraktować, tak naprawdę jest już przegrany. Wejście w dialog z pokusą kończy się porażką - przestrzegał ks. Kwatek. Kapłan wskazał, że powodem wypalenia może być też samotność, odsuwanie się od osób, od miejsc, wspólnot, które mają żar. To też jest sprawa handlarza ludzkich dusz.

W dalszych słowach homilii kaznodzieja tłumaczył, że Wielki Post prowadzi nas od popiołu do ognia. Ogień, jego żar i blask oznacza życie. Dla ludzi zamiana popiołu na ogień jest niemożliwa. Ale nie dla Boga. - Wołajcie do Pana, płaczcie, gdy widzicie już pogorzelisko albo znamiona tego, że tak może być - zachęcał. - Kościół nam daje trzy lekarstwa. Pierwszym jest jałmużna. Jest ona lekarstwem na samotność, darem serca, który przywraca przyjaźń z Bogiem i drugim człowiekiem. Ona wymaga ofiary. Nie ma ofiary, która nic nie waży, której nie zauważymy w portfelu, w spracowanych rękach. Jałmużna musi poruszyć serce. Ona musi być darem dla Boga.

Drugim darem, lekarstwem jest modlitwa. Złego ducha nie da się przegadać. Jedyną szansą, tarczą, która daje nam bezpieczeństwo wobec całej propagandy i reklamy, wobec różnego rodzaju sytuacji, które mogą nas spopielić, jest modlitwa, wołanie do Boga. Gdy atakuje zły duch, biada temu, kto sam przystąpi od walki. Gdy on atakuje, trzeba wezwać zastępy niebieskie, trzeba wezwać Boga, mocy ofiary Chrystusa. Sam Jezus mówił: "Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie".

Trzecim lekarstwem jest post. To sprawdzenie, które rzeczy mogą nas spopielić, które odciągają od miłości Boga. Post pozwala poznać swoje palące potrzeby, zobaczyć na zimno, co będzie, jeśli czegoś będzie brakować: stanowiska, powodzenia, odpowiedniej kwoty na koncie. Post jest odłożeniem tego wszystkiego po to, aby zostać przy Chrystusie. To przygotowanie się na sytuację, w której ktoś rzuci propozycję: "Teraz albo nigdy". Będąc nieprzygotowanym, można ulec, dlatego już dziś trzeba ćwiczyć. Wówczas za św. Pawłem będzie można powiedzieć: "Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia". Mogę obfitować i doświadczać niedostatku - tłumaczył ks. Kwatek.

 Biskup ordynariusz do lekarstw, które wymienił proboszcz katedry, dodał jeszcze postanowienia wielkopostne.

Wielki Post. Trzy lekarstwa

Po homilii jako pierwszy znak popiołu przyjął pasterz diecezji. Po mim uczynili to kapłani i wszyscy wierni.

Wielki Post. Trzy lekarstwa Wielki Post. Trzy lekarstwa Wielki Post. Trzy lekarstwa