Najważniejsi Bóg i żona

Gość Łowicki 9/2021

publikacja 04.03.2021 00:00

O Bożych planach na życie, wyzwaniach w byciu ojcem siedmiorga dzieci i wzrastaniu w delikatności serca opowiada Krzysztof Biegała, mąż Haliny, tata Janka, Zuzi, Franka, Justynki, Wojtka, Emilki i Marcelinki.

Pan Krzysztof zrealizował marzenie o licznej rodzinie i w niej się spełnia. Pan Krzysztof zrealizował marzenie o licznej rodzinie i w niej się spełnia.
Magdalena Gorożankin /Foto Gość

Magdalena Gorożankin: Jest Pan głową dużej rodziny. Czy to było Pana marzeniem, czy ta myśl rodziła się z czasem?

Krzysztof Biegała: Częściowo – jedno i drugie. Pewnie każdy ma rozmaite marzenia, ale nie patrzę na swoje życie i decyzje, jak na realizowanie projektu marzeń. Raczej od młodości starałem się rozeznać wolę Pana Boga. Od kiedy wiedziałem już, że chcę iść drogą powołania małżeńskiego, szukałem kobiety, która nie tylko mnie zachwyci, ale tak jak ja będzie żyła autentycznie życiem wiary w Boga. Będzie moją kotwicą w tej wierze i będzie otwarta na posiadanie licznego potomstwa. Jestem życiowym szczęściarzem… Ożeniłem się w wieku 33 lat. Tuż przed ślubem posiadanie licznego potomstwa nie było już tylko moim marzeniem. Halinka, wówczas moja narzeczona, podzielała moje poglądy w tej kwestii i ta świadomość ułatwiała wspólny start. Kobieta, która nas zachwyci, którą pokochamy i którą przekonamy do siebie na dalsze wspólne życie, łatwiej chyba znosi trud rodzenia i wspólnego wychowywania kolejnych dzieci, jeśli wie, że są one przez męża chciane, więcej – upragnione.

Dostępne jest 21% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.