Czułem, że Bóg chce, by on żył

Gość Łowicki 16/2021

publikacja 22.04.2021 00:00

O odkrywaniu św. Józefa, Bogu, który wskazuje imię dziecka, i ojcostwie, w którym najważniejsza jest obecność, opowiada Aleksander Nowosielski, mąż Anny, tata Jasia.

Alek każdą wolną chwilę poświęca swojemu synowi. Alek każdą wolną chwilę poświęca swojemu synowi.
Agnieszka Napiórkowska /Foto Gość

Agnieszka Napiórkowska: Obecnie w Kościele obchodzony jest Rok św. Józefa. Czy mąż Maryi jest bliską Ci osobą?

Aleksander Nowosielski: Przez lata specjalnie nie odwoływałem się do św. Józefa. Mój były spowiednik dawał mi go za przykład ojca rodziny. Teraz często zastanawiam się nad tym, w czym tkwi jego świętość. Na modlitwie odkryłem, że był niesamowitym, niezwykle skromnym człowiekiem. Najbardziej uderzyło mnie to, jak przyjmował wolę Bożą w swoim życiu. Jestem przekonany, że go to dużo kosztowało, bo mężczyzna ma ambicje, ma pewną wizję swojego małżeństwa, a on podjął to wyzwanie, aby odpowiedzieć na Boży plan. Inspiruje mnie też jego milczenie, to, że Bóg mówił do niego podczas snu i to, jak poddał się Bogu. Muszę się przyznać, że w tym roku po raz pierwszy przed jego świętem odmawialiśmy nowennę i Litanię do św. Józefa. Cieszę się, że odkrywam coś nowego, że mąż Maryi jest bardziej obecny w naszym życiu.

Dostępne jest 18% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.