Niebo - kierunek naszego podążania

ks. dr Sławomir Wasilewski

W pandemicznym świecie, zafiksowanym na zdrowiu ludzkiego ciała do tego stopnia, że wielu dało sobie wmówić, że zdrowie duszy może poczekać; pośród życia ziemskiego, w którym to, co niebieskie stało się - niestety - dla wielu drugorzędne, trzeba nam samym - oraz innym - głosić słowa apostoła: "Szukajcie tego, co jest w górze, gdzie przebywa Jezus Chrystus zasiadający po prawicy Boga, a żyjąc tu i teraz, dążcie do tego, co jest w górze, nie do tego, co na ziemi".

Niebo - kierunek naszego podążania

Słowa Ewangelii według Świętego Marka (Mk 16,15-20).

Jezus, ukazawszy się Jedenastu, powiedział do nich: »Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Te zaś znaki towarzyszyć będą tym, którzy uwierzą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, a ci odzyskają zdrowie«. Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga. Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdzał naukę znakami, które jej towarzyszyły.

Wydaje się, że w dzisiejszą niedzielę, będącą jednocześnie uroczystością Wniebowstąpienia Pańskiego, najważniejszym zdaniem z ewangelicznego zakończenia Dobrej Nowiny według św. Marka będzie zdanie: "Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga" (Mk 16,15), bo właśnie ono mówi wprost o racji naszego dzisiejszego świętowania.

Zresztą prawda o wniebowstąpieniu Pana Jezusa zawarta jest również w pierwszym dzisiejszym czytaniu zaczerpniętym z Dziejów Apostolskich, tam, gdzie zapisano, że po krótkiej ostatniej rozmowie z zebranymi w Jerozolimie apostołami i innymi przebywającymi tam ludźmi Pan Jezus uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu (por. Dz 1,9).

To, co wydarzyło się na oczach apostołów, św. Paweł opisał nieco później swoimi słowami mówiącymi, że Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa i Ojciec chwały (...) wskrzesił Jezusa z martwych i posadził Go po swojej prawicy na wyżynach niebieskich, ponad wszelką zwierzchnością i władzą, i mocą, i panowaniem, i ponad wszelkim innym imieniem wzywanym nie tylko w tym wieku, ale i w przyszłym (por. Ef 1,17-21). Ta sama prawda, tyle że opisana bardziej teologicznie i nieco wznioślej, niż podanie samych suchych faktów.

Tak więc trzy różne osoby, trzej różni świadkowie, zaświadczają zgodnie o tym samym, a mianowicie o tym, że Ten, który dla nas, ludzi, i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba i za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało z Maryi Dziewicy i stał się człowiekiem (Credo), po cielesnym zmartwychwstaniu wstąpił do nieba (por. Dz 1,11). Zaświadczają o tym ci, którzy ten fakt widzieli, a ich świadectwo jest prawdziwe (por. J 19,35). Oni, choć w pierwszym momencie tak bardzo zapatrzeni w niebo, że trzeba ich było przywoływać do porządku (por. Dz 1,11), wiedzą, że mówią prawdę; i mówią o wniebowstąpieniu po to, byśmy i my w tę prawdę wniebowstąpienia Pańskiego wierzyli (por. J 19,35).

Ta prawda jest dla nas bardzo istotna, ponieważ objawia nam cel naszej ziemskiej egzystencji i ukazuje kierunek naszego życiowego podążania dzień po dniu za Jezusem: Nasza ojczyzna jest w niebie (por. Flp 3,20). Warto o tym mówić w dzisiejszym "pandemicznym świecie", bo w czasie pandemii bardzo wiele osób bardzo mocno okopało się jedynie w tym, co jest ziemskie, jakby ich ojczyzna była właśnie tu, na ziemi. W minionym tygodniu znów słyszałem pytanie, czy już potrzeba zrobić zakupy na zapas, na czarną godzinę, na czasy apokaliptyczne, na długotrwałe ciemności, aby jakoś przetrwać i ocalić swoje życie, gdy przyjdzie to "najgorsze", które ponoć jest już bardzo, bardzo blisko. Nie wiem, kiedy przyjdzie "najgorsze". O tym dniu i o tej godzinie nikt nie wie, nawet aniołowie niebiescy, tylko sam Ojciec (por. Mt 24,36). Ja nie wiem, którego dnia Pan nasz przyjdzie (por. Mt 24,36). Wiem natomiast, że już niejeden raz ludzie oblegali sklepy, by zrobić zakupy pozwalające przetrwać. Nie wiem, kiedy przyjdzie to "najgorsze" i wcale niekoniecznie podzielam opinię, że "najgorsze" musi być od razu najgorsze. A dlaczego to niby "najgorsze" nie miałoby być dla nas "najlepsze"? Nasza ojczyzna jest w niebie (por. Flp 3,20).

W pandemicznym świecie, zafiksowanym na zdrowiu ludzkiego ciała do tego stopnia, że wielu dało sobie wmówić, że zdrowie duszy może poczekać; pośród życia ziemskiego, w którym to, co niebieskie stało się – niestety – dla wielu drugorzędne, trzeba nam samym – oraz innym – głosić słowa apostoła: Szukajcie tego, co jest w górze, gdzie przebywa Jezus Chrystus zasiadający po prawicy Boga (por. Kol 3,1), a żyjąc tu i teraz, dążcie do tego, co jest w górze, nie do tego, co na ziemi (Kol 3,2).

W świecie, w którym w jednej parafii na 63 dotychczasowe zgony parafian w bieżącym roku, przy 52 zmarłych – zgodnie z prawdą – znajdują się wpisy, że... rodzina nie wie kto i jakich sakramentów udzielił osobie zmarłej przed zgonem lub nie wie, kiedy w ogóle po raz ostatni zmarła osoba była u spowiedzi i Komunii św., trzeba przypominać ważne słowa apostoła Jakuba: "Choruje ktoś wśród was? Niech sprowadzi kapłanów Kościoła, aby się modlili nad nim i namaścili go olejem w imię Pana. Modlitwa pełna wiary będzie dla chorego ratunkiem i Pan go podźwignie, a jeśliby miał przez siebie popełnione grzechy, zostaną mu odpuszczone" (por. Jk 5,14-15). "Wyznawajcie zatem sobie nawzajem grzechy i módlcie się jeden za drugiego, abyście odzyskali zdrowie" (Jk 5,16).

Zamiast ulegać lękowi, obawom i strachowi; zamiast panikować i "tracić głowę", idźmy w ten "pandemiczny świat" takim, jaki on dzisiaj jest, głosząc Ewangelię wszelkiemu stworzeniu (Mk 16,15), bo to właśnie dzisiaj jest czas, w którym idzie o wiarę pośród ludzi, o przyznawanie się do Jezusa Chrystusa, o przyjmowanie chrztu, o przystępowanie do sakramentów, o nieumieranie bez ostatniego namaszczenia i wiatyku – Komunii św. na drogę człowieka do jego wieczności, czyli jednym słowem o zbawienie (por. Mk 16,16).

Wydaje się, że w dzisiejszą niedzielę, będącą jednocześnie uroczystością Wniebowstąpienia Pańskiego, najważniejszym zdaniem z ewangelicznego zakończenia Dobrej Nowiny według św. Marka będzie zdanie: "Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga" (Mk 16,15), bo właśnie ono mówi wprost o racji naszego dzisiejszego świętowania.

Wydaje mi się jednak, że w tym dzisiejszym fragmencie Ewangelii ważne jest wszystko: każde zdanie i każde słowo. A jeśli mam być szczery aż do bólu, to napiszę w tym miejscu, że do mnie osobiście najbardziej przemówiło dziś zdanie zapewniające, że Pan współdziałał z nimi i potwierdzał naukę znakami, które jej towarzyszyły (Mk 16,20).

To niesamowite i możliwe tylko u Boga: że Ten, który odszedł, wstępując do nieba, pozostał i jest z nami przez wszystkie dni aż do skończenia świata (Mt 28,20); że Ten, który jest w niebie, działa na ziemi, wspomagając nas w naszym chrześcijańskim działaniu i potwierdzając sposób naszego przepowiadania, życia i bycia znakami, których bez Niego nie bylibyśmy w stanie sami z siebie uczynić (por. J 15,5).

Dzięki Temu, Który już wstąpił do nieba i Który stale towarzyszy nam w naszym ziemskim pielgrzymowaniu ku niebu, niebo jest bliżej nas, niż to nam się może wydawać. Jemu chwała na wieki!