Żyrardów. Adoracja Jezusa w monstrancji z Medjugorie

Magdalena Gorożankin Magdalena Gorożankin

publikacja 18.06.2021 19:16

Przez trzy dni w parafii św. Cyryla i Metodego w Żyrardowie wierni adorowali Jezusa w monstrancji, która na co dzień znajduje się w Medjugorie. W czwartkowy wieczór parafianie i goście wysłuchali także świadectwa Mariusza Drapikowskiego, autora i wykonawcy m.in. tej monstrancji, a także bursztynowej sukienki Matki Bożej Jasnogórskiej.

Przez trzy dni wierni i goście parafii adorowali Jezusa w monstrancji z Medjugorie. Przez trzy dni wierni i goście parafii adorowali Jezusa w monstrancji z Medjugorie.
Magdalena Gorożankin /Foto Gość

Peregrynacja monstrancji w żyrardowskiej parafii trwała od 15 do 17 czerwca.

– Czerwiec, możemy powiedzieć, jest naznaczony adoracją Najświętszego Serca Pana Jezusa. Podczas uroczystości Bożego Ciała wychodzimy z Chrystusem na zewnątrz, chcemy ukazać Go całemu światu, pokazać, że On jest najważniejszy. Potem, w naszej tradycji, mamy oktawę Bożego Ciała, kiedy ponownie wychodzimy z monstrancją na ulice. Również w czerwcu nasza parafia miała okazję adorować Chrystusa dłużej, przez cały dzień do późnych godzin wieczornych. I każda adoracja, bez względu na monstrancję, jest najważniejsza, ale dziś możemy przyjrzeć się Jezusowi w niezwykłej monstrancji, która przedstawia nam wizerunek Maryi – tej, która pierwsza adorowała Jezusa i która nam wskazuje na swojego Syna – mówił w homilii ks. Dariusz Kozłowski SDB, proboszcz.

Monstrancja peregrynuje po różnych parafiach na całym świecie. W każdym miejscu, w którym się znajduje wierni zanoszą prośby o pokój na świecie. W Żyrardowie wraz z modlitwą w tej intencji swoje cierpienie ofiarowali pacjenci, pracownicy i wolontariusze Stowarzyszenia Hospicjum „Nieść ulgę w cierpieniu” im. o. Pio i Matki Teresy.

Monstrancja zrobiła wielkie wrażenie na wiernych, którzy do późnych godzin wieczornych przychodzili adorować umieszczonego w niej Chrystusa.   Monstrancja zrobiła wielkie wrażenie na wiernych, którzy do późnych godzin wieczornych przychodzili adorować umieszczonego w niej Chrystusa.
Magdalena Gorożankin /Foto Gość

Wspólnota rodzin, pracowników i przyjaciół hospicjum zadbała także o uroczysty charakter adoracji poprzez oprawę muzyczną, uwielbienie i dyżury modlitewne przy Przenajświętszym.

W czwartek wieczorem wierni mieli okazję wysłuchać świadectwa Mariusza Drapikowskiego, bursztynnika, twórcy monstrancji z Medjugorie, ale także tej znajdującej się w Niepokalanowie, w kaplicy wieczystej adoracji tworzącej jedną z gwiazd Korony Królowej Pokoju, „Gwiazdy Kazachstanu”, bursztynowego ołtarza w kościele św. Brygidy w Gdańsku.

– Kilkanaście lat temu zachorowałem na stwardnienie rozsiane. Zacząłem tracić wzrok, przestałem mieć władzę w rękach, coraz trudniej było mi się poruszać – mówił M. Drapikowski. – W 2003 r. zostałem zaproszony z całą rodziną do Watykanu, na audiencję u ojca świętego Jana Pawła II. Jadąc tam, prosiłem moją rodzinę, by temat mojej choroby nie zdominował czasu u ojca świętego. To była niezwykła wizyta. Papież pytał o moje prace, monstrancje, kielichy, ołtarze. Rozmawialiśmy ponad godzinę. W pewnym momencie poprosił mnie, bym stworzył bursztynową sukienkę dla Matki Bożej Jasnogórskiej. To było irracjonalne, bo tracąc wzrok, nie mając sprawnych dłoni nie wyobrażałem sobie, by podjąć się tego dzieła. Zgodziłem się. Wtedy zaczął się cud. W ciągu tygodnia odzyskałem zdrowie. Dziś, po 11 latach od tego wydarzenia staję przed wami zdrowy, z wieloma dziełami, a większość z nich dedykowane Maryi, która ufam, że mnie ocaliła – mówił bursztynnik.

Świadectwem podzielił się Mariusz Drapikowski, twórca wielu monstrancji, sakraliów, ołtarzy.   Świadectwem podzielił się Mariusz Drapikowski, twórca wielu monstrancji, sakraliów, ołtarzy.
Magdalena Gorożankin /Foto Gość

Autor monstrancji przytoczył kilka wydarzeń z życia, gdy swoje prace w pełni i ufności oddał Jezusowi. Gdy po ludzku kończyły się możliwości, wtedy ingerowało niebo.

M. Drapikowski przybliżył także symbolikę monstrancji z Medjugorie. – Maryja wskazuje nam na swojego Syna, którego jako pierwsza przyjęła do swojego serca i łona, którego pierwsza adorowała i która przyprowadza nas do Niego. W monstrancji znajduje się 12 kamieni z różnych stron świata – opowiadał.

Świadectwo, ale przede wszystkim czas przed Chrystusem, jak mówią wierni, był niezwykłym doświadczeniem pokoju i spokoju. – W ciszy kościoła, w świetle przenikającym monstrancję, Chrystus wydawał się jeszcze piękniejszy, bliższy, czulszy. To niby tylko monstrancja, ale wydaje mi się, że ludziom potrzeba takiego „ludzkiego”, materialnego piękna, które pozwoli im poznawać to boskie. Bardzo dobry czas – mówi Henryka, parafianka.