Potrzeba nam takich mężczyzn

Agnieszka Napiórkowska

|

Gość Łowicki 27/2021

publikacja 08.07.2021 00:00

– Chciałbym, by kiedyś mój syn, patrząc na moje życie, mógł powiedzieć: „To był prawdziwy facet, który wpatrywał się w Pana Jezusa” – wyznał Daniel Kośka, Wielki Rycerz.

	Działają w parafii Niepokalanego Poczęcia NMP w Rawie Maz. Działają w parafii Niepokalanego Poczęcia NMP w Rawie Maz.
Agnieszka Napiórkowska /Foto Gość

W parafii Niepokalanego Poczęcia NMP w Rawie Mazowieckiej rozpoczęła działalność pierwsza rada Rycerzy Kolumba w diecezji łowickiej. Co to za formacja i kto może do niej należeć?

Idea z Ameryki

„Rycerze Kolumba są dziś największą międzynarodową organizacją katolickich mężczyzn. Działają w kilkunastu państwach i liczą ponad 2 miliony członków. W Polsce obecni są od 15 lat, działając na terenie 30 diecezji. Zasadami Rycerzy są: miłosierdzie, jedność, braterstwo i patriotyzm. Działają na rzecz formacji mężczyzn i ich rodzin oraz odpowiadają na konkretne potrzeby, które dostrzegają w najbliższym otoczeniu, niosąc pomoc potrzebującym, niepełnosprawnym, ubogim i wdowom. Programy Rycerzy koncentrują się na czterech kategoriach działania: wiara, społeczność, rodzina i życie. Rycerzem Kolumba może zostać każdy pełnoletni mężczyzna, który żyje w zgodzie z nauczaniem Stolicy Apostolskiej i może przystępować do sakramentów świętych” – czytamy na oficjalnej stronie.

Na terenie diecezji łowickiej rycerze są obecni w rawskiej parafii Niepokalanego Poczęcia NMP. Spotkania odbywają się w każdy trzeci czwartek miesiąca. Opiekunem wspólnoty i jej członkiem jest ks. Bogumił Karp, proboszcz. Pomysł zawiązania wspólnoty wyszedł od bp. Andrzeja F. Dziuby. – Rycerzy Kolumba znam z moich doświadczeń z Ameryki Północnej. Spotykałem ich zarówno w parafiach polonijnych, jak i amerykańskich. Słyszałem tam wiele dobrych słów o tej strukturze męskiej, że są to ludzie bardzo oddani Kościołowi, szczerzy i twórczy. Pomyślałem, że warto te idee zaszczepić u nas – mówi bp Dziuba. – Myślę, że jest to bardzo ciekawa struktura, inna niż większość zakonów rycerskich. Cieszę się, że ksiądz proboszcz zauważa już owoce jej funkcjonowania. Wiążę nadzieję, że i w innych parafiach będą powstawać kolejne grupy – dodaje ordynariusz.

Dać się spalić w służbie

Szybki rozwój rawskiej grupy pozwolił na to, by rycerze ci mogli otrzymać status niezależnej rady, której funkcjonowanie rozpoczęło się 26 czerwca podczas uroczystej Mszy św. pod przewodnictwem bp. Dziuby. Na zakończenie Eucharystii kapłani, rycerze i wierni odmówili modlitwę do bł. ks. Michaela McGivneya, założyciela zakonu. Po Mszy św. osoby funkcyjne z rąk biskupa odebrały insygnia symbolizujące ich posługę w zakonie, przekazane z centrali w USA. Na zakończenie złożyli przyrzeczenia i otrzymali błogosławieństwo. Po dwóch latach pracy rawska grupa liczy 23 członków, wśród których są dwaj kapłani – ks. Bogumił Karp i ks. Andrzej Kamiński.

W radzie są także dwaj członkowie z Białej Rawskiej. Rawska Rada pw. św. Maksymiliana Marii Kolbego jest 17 753. radą na świecie. – Mam wielką radość z zaangażowania mężczyzn. Cieszę się, że obok męskich kół Żywego Różańca mamy kolejną wspólnotę, która angażuje panów – mówi ks. Karp. – Z naszych domów rodzinnych pamiętamy, jak wielkim autorytetem był tata, który wprowadzał w wiarę, modlił się, klęczał. Trzeba się starać, żeby takiego znaku – mężczyzny, który jest blisko Boga, tego, który jest rycerski, czyli gotowy do obrony wiary i pomagania innym – nie brakowało. Sam też zostałem rycerzem, bo bliskie są mi wyznawane przez nich wartości i reguły, m.in. obrona życia, pomoc potrzebującym. Zachęcam innych kapłanów do tworzenia takich wspólnot. Mieć u siebie rycerzy to mieć oręż, który wspiera działania duszpasterskie – dodaje ks. Karp.

Na czele rawskiej rady stanął Daniel Kośka, wybrany 29 maja na Wielkiego Rycerza. Zapytany o powody wstąpienia do Rycerzy Kolumba zdradza, że na decyzję miała wpływ m.in. przebyta choroba nowotworowa. – Wziąłem 13 dawek chemii. Kiedy chorowałem, zaczęło nam brakować pieniędzy. Kiedyś, po jednej z chemii, bardzo źle się czułem. Do domu przyszli członkowie z męskiego koła Żywego Różańca św. Józefa, do którego należę, i przynieśli kopertę. Żona myślała, że podali jakieś modlitwy. Okazało się, że były to pieniądze, które zebrali. Wtedy postanowiłem, że dokąd będę żył, będę też działał. Pomyślałem, że można być nadpalonym kawałkiem drewna albo można dać się spalić w służbie innym – wyznaje D. Kośka.

Mimo krótkiego czasu działalności rycerze mają na swoim koncie akcje na rzecz parafii i osób potrzebujących. – Zgodnie z naszym charyzmatem pomagaliśmy pewnej wdowie. Udało się zebrać dość sporo pieniędzy, rycerze zrobili to z potrzeby serca. Do tej pory mamy z tą panią kontakt. Gdy będzie potrzeba, będziemy wspierać. Innym razem pewnej pani złożyliśmy meble. Robiliśmy to po pracy, przez tydzień. Cieszy nas, że ludzie, gdy mają kłopot, zwracają się do nas o pomoc – mówi D. Kośka.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.