Jubileuszowe pielgrzymowanie

Agnieszka Napiórkowska Agnieszka Napiórkowska

publikacja 13.07.2021 20:05

Po raz 40. przez ziemię łowicką do Matki Bożej Bolesnej Królowej Polski w Licheniu wędrują mariańscy pątnicy. Znaczna część 268-kilometrowej trasy biegnie przez diecezję łowicką.

W tym roku pod hasłem "Wielbi dusza moja Pana” wyruszyło 25 osób. W tym roku pod hasłem "Wielbi dusza moja Pana” wyruszyło 25 osób.
Agnieszka Napiórkowska /Foto Gość

Mariańscy pielgrzymi rekolekcje w drodze rozpoczęli Mszą św. w Górze Kalwarii, gdzie znajduje się grób św. o. Stanisława Papczyńskiego, założyciela księży marianów. W tym roku na pielgrzymi szlak wyruszyło 25 osób.  Przewodnikiem grupy jest ks. Kacper Pawlak MIC. Pątnicy idą pod hasłem "Wielbi dusza moja Pana". - Podczas drogi, rozważając poszczególne części tej maryjnej modlitwy, próbujemy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jest to tylko tekst, który powstał 2 tys. lat temu i opisujący czyjąś historię, czy taki, który można odnieść do swojego życia - mówi ks. Kacper Pawlak.

Kapłan podkreśla, że Maryja jest szczególnie bliska zgroma­dzeniu księży marianów. - Ona jest naszą przewodniczką na drodze do nieba. Nasze życie jest pielgrzymowaniem, które nie będzie miało końca, bo śmierć to tylko zmiana trasy na tę, gdzie będzie z górki, gdzie nie będą robiły się bąble, gdzie nie będzie trudności. Maryja uczy nas nie­ustannego dziękczynienia. Słowa "Wielbi dusza moja Pana" wypowiedziała, mając za sobą wymagające wędrowanie, bez busa, który by ją podwiózł, nie miała kogoś, kto by zabrał baga­że - dodaje ksiądz przewodnik.

W pielgrzymce do Lichenia po raz kolejny wędruje Anna Krasińska. Pątniczka nie liczy, który to już raz wyruszyła w drogę. - Pielgrzymowanie jest wpisane w mój coroczny kalen­darz do tego stopnia, że w drogę wybrałam się nawet wówczas, gdy pielgrzymka z powodu pan­demii nie odbyła się. To wszystko z potrzeby serca. Pielgrzymka to dla mnie czas poznawania siebie i bycia z Bogiem non stop. Bardzo tego czasu potrzebuję. Utarło się takie powiedzenie, że pielgrzymowanie to ładowanie baterii. Nie lubię tego stwierdzenia, bo ono sugeruje, że baterie są rozładowane, że kontakt z Bogiem i Maryją osłabiony. Przez cały rok staram się dbać o życie duchowe. Pielgrzymka jest czasem wzrostu, okazją do refleksji i bycia jeszcze bliżej Boga - mówi.

Po raz kolejny do Matki wędruje także Emilia Zduńczyk. - Chcę stawać się na Jej wzór. Ona była cicha, piękna, wszystko przyjmowała z pokorą i radością. Gdy dochodzę do celu wędrówki, mam ochotę przytu­lić się do Maryi jak do mamy. Zawsze wtedy płaczę ze wzru­szenia. Co wtedy czuję, trudno opisać - wyznaje.

Kasia na szlak zabrała swojego syna. Chłopiec w drogę wyruszył już po raz siódmy. Za pierwszym razem mama wiozła go w wózku. Dziś sam pielgrzymuje mimo bąbli na nogach. Chętnie też pomaga innym.

Nie brakuje też pątniczek, które w drogę wyruszyły, by odpocząć psychicznie od codzienności, by się wyciszyć. Część z nich do Lichenia pielgrzymuje kolejny raz.

Pątnicy podkreślają, że mimo pandemii w drodze spotyka­ją się z ogromną otwartością i życzliwością. Tegoroczne spo­tkania są dojrzalsze i głębsze. Napotykane osoby proszą o mo­dlitwę za siebie, swoich bliskich i tych, których już pośród nich nie ma. Z racji na obostrzenia pielgrzymi nie nocują u rodzin i dzięki temu mają więcej czasu na integrację.