Przy stole u Matki Jezusa

Agnieszka Napiórkowska Agnieszka Napiórkowska

publikacja 02.08.2021 03:58

Pielgrzymi z diecezji łowickiej 1 sierpnia pielgrzymowali do sanktuarium Matki Bożej Świętorodzinnej w Miedniewicach na doroczny odpust połączony z obchodami 77. rocznicy powstania warszawskiego.

Mszy św. za ojczyznę przewodniczył bp Wojciech Osial. Mszy św. za ojczyznę przewodniczył bp Wojciech Osial.
Agnieszka Napiórkowska /Foto Gość

Z Łowicza, Sochaczewa, Skierniewic, Żyrardowa, Warszawy, Błonia, w grupach zorganizowanych, a także indywidualnie, pieszo, rowerami, autami zdążali wierni na spotkanie ze swoją Matką. A Ona... jak zwykle zaprosiła wszystkich do stołu.

Przed pandemią corocznie sanktuarium odwiedzało ok. 10 tys. pątników. Największe oblężenie przypadało na wigilię i uroczystości odpustowe Matki Bożej Anielskiej. Dziś tłumów nie było, ale w grupach zorganizowanych wędrowało ok. 100 osób.

Większość pątników w drogę wyruszyła po porannych Mszach św. w swoich parafiach. Idąc, przez całą drogę odmawiali Różaniec, Koronkę do Bożego Miłosierdzia, Litanię Loretańską. Radości z wędrowania do Matki nie przyćmił nawet padający deszcz.

Po dotarciu do sanktuarium, po indywidualnej modlitwie i odpoczynku, pielgrzymi uczestniczyli w uroczystej Mszy św. w intencji ojczyzny, której przewodniczył bp Wojciech Osial. W liturgii, obok pielgrzymów, uczestniczyli: władze miasta i gminy Wiskitki na czele z burmistrzem Rafałem Miturą, poczty sztandarowe, druhowie OSP i wierni z miedniewickiej parafii.

Przy stole u Matki Jezusa  

Przy stole u Matki Jezusa Przy stole u Matki Jezusa

Witając wiernych, biskup nadmienił, że przez wiele lat przybywał tu z pątnikami z Łowicza. Później do zebranych wygłosił także słowo Boże. - Wiele rzeczy splata się w naszej modlitwie. Łączymy treści religijne z modlitwą za ojczyznę. Największą prawdą, jaką Pan Bóg chce nam dziś powiedzieć, jest ta, że Bóg staje się człowiekiem, aby nas zbawić. Staje się jednym z nas i w Chrystusie umiera za nas. Ta prawda jest kluczem do zrozumienia życia i to jest klucz do zrozumienia miłości do ojczyzny - mówił bp Osial. - Dzisiaj w Miedniewicach modlimy się szczególnie za ojczyznę w rocznicę powstania warszawskiego, które było wielkim świadectwem walki o wolność. Warszawa - miasto nieujarzmione, miejsce, gdzie było śmiertelne zwarcie pomiędzy heroizmem a bestialstwem, miejsce wyborów między życiem a śmiercią, między miłością a nienawiścią. Jedno jest pewne - wtedy zostaliśmy sami, ale nie sami. Pozostał nam wierny Bóg. I w myśl tej prawdy Kościół był z powstańcami. Kościół jest zawsze z narodem w walce o wolność. Kapłani szli i udzielali sakramentów świętych, grzebali poległych, pocieszali cierpiących, podawali Komunię św. na barykadach, spowiadali, pobłogosławili ponad 250 par małżeńskich - kontynuował hierarcha.

Kaznodzieja przypomniał, że wśród kapłanów, którzy polegli w powstaniu, są błogosławieni męczennicy. Wierni usłyszeli m.in. o ojcu Michale Czartoryskim, który odrzucił propozycję uratowania się, argumentując swoją decyzję słowami: "Szkaplerza z piersi nie zdejmę i rannego żołnierza nie zostawię". Został rozstrzelany z powstańcami na ulicznym stosie. Kolejnym bohaterskim kapłanem był ks. Józef Stanek, który nie rozstawał się z sutanną i stułą, czym tak rozjuszył Niemców, że go powiesili na stule.

- Prawdziwie kochać to żyć dla innych. Kochać Polskę to żyć dla Polski. Tego uczy nas Chrystus, który był i jest w naszej historii. To Chrystus z pomnika sprzed kościoła na Krakowskim Przedmieściu, który znalazł się w rumowiskach i gruzach Warszawy. W październiku 1944 r. Niemcy wywieźli brązową figurę z Warszawy, aby ją przetopić, a później po drodze porzucili ją w rowie. Tam znaleźli ją polscy żołnierze i przywieźli do Warszawy. I nadal stoi na Krakowskim przedmieściu. Pomimo profanacji nadal zwycięża - mówił hierarcha.

Przy stole u Matki Jezusa

Po Mszy św. władze miasta i gminy pod tablicą upamiętniającą powstańców złożyły kwiaty. Później pątnicy wzięli udział w nabożeństwie dróżek Najświętszej Maryi Panny, opowiadających o Jej życiu. Modlitwy kontynuowano  w świątyni do północy.

Przy stole u Matki Jezusa

Podobnie jak w latach ubiegłych na pielgrzymów czekała kuchnia świetorodzinna, w której serwowano żurek z kiełbasą, bigos, kotlety schabowa, a także ciasta, kawę i herbatę.

- Od lat zawsze przychodziliśmy do Miedniewic całą rodziną. Niestety, w tym roku żadna skierniewicka parafia nie organizowała pieszej pielgrzymki. W związku z tym postanowiliśmy pielgrzymować indywidualnie. W tym trudnym czasie bardzo potrzebowaliśmy spotkania z Matką. Będąc tu, dziękowaliśmy Jej, przepraszaliśmy i prosiliśmy o zdrowie i dobro dla całej naszej rodziny - wyznała pani Anna.