Ciało moje i krew moja

ks. Kamil Goc

"Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem". Czy mąż odważy się tak powiedzieć żonie i odwrotnie? Czy rodzice potrafiliby tak powiedzieć swoim dzieciom? Czy ja sam byłbym gotów powiedzieć tak moim bliskim, przyjaciołom, parafianom?

Ciało moje i krew moja Ks. Kamil Goc.

Z Ewangelii według św. Jana (J 6, 55. 60-69)

"W synagodze w Kafarnaum, Jezus powiedział: «Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem». A wielu spośród Jego uczniów, którzy to usłyszeli, mówiło: «Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?»

Jezus jednak, świadom tego, że uczniowie Jego na to szemrali, rzekł do nich: «To was gorszy? A gdy ujrzycie Syna Człowieczego wstępującego tam, gdzie był przedtem? To Duch daje życie; ciało na nic się nie zda. Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem. Lecz pośród was są tacy, którzy nie wierzą».

Jezus bowiem od początku wiedział, którzy nie wierzą, i kto ma Go wydać. Rzekł więc: «Oto dlaczego wam powiedziałem: Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli nie zostało mu to dane przez Ojca». Od tego czasu wielu uczniów Jego odeszło i już z Nim nie chodziło. Rzekł więc Jezus do Dwunastu: «Czyż i wy chcecie odejść?» Odpowiedział Mu Szymon Piotr: «Panie, do kogo pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A my uwierzyliśmy i poznaliśmy, że Ty jesteś Świętym Bożym».

Nie tak dawno, bo tydzień temu przeżywaliśmy uroczystość, która przypomniała nam o tym, że Maryja z duszą i ciałem została wzięta do Nieba. Ludzkie ciało jest dobre, gdyż jest darem Pana Boga i służy miłości oraz budowaniu relacji międzyludzkich. Ciałem kochamy innych: uścisk dłoni, pocałunek, przytulenie czy intymne zbliżenie między małżonkami.

I oto w dzisiejszej Ewangelii sam Jezus mówi: „Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem”. Przy czym warto zaznaczyć, że na określenie „ciała”, Jezus użył słowa, które należałoby przetłumaczyć bardziej jako „ludzkie mięso”. To tłumaczy reakcję uczniów, którzy mówili: „Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?”. Dla współczesnych Jezusowi brzmiało to jak zachęta do kanibalizmu – do jedzenia ciała w znaczeniu ludzkiego mięsa.

Ale odstawmy na bok dywagacje tłumaczeniowe. Spróbujmy wydobyć sens alegoryczny, który stanie się pokarmem dla umocnienia naszej wiary. Tak sobie myślę… Zostaliśmy stworzeni na Boży obraz i Boże podobieństwo. Co więcej, Jezus stał się człowiekiem i był do nas podobny we wszystkim oprócz grzechu. W związku z tym odważyłbym się zaryzykować stwierdzenie, że każdy i każda z nas, moglibyśmy we własnym imieniu powiedzieć te słowa innym ludziom: „Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem”.

Czy mąż odważy się tak powiedzieć żonie i odwrotnie? Czy rodzice potrafiliby tak powiedzieć swoim dzieciom? Czy ja sam byłbym gotów powiedzieć tak moim bliskim, przyjaciołom, parafianom? Myślę, że byłoby to trudne. Niemniej jednak spróbujmy odczytać tę Ewangelię przez pryzmat życia codziennego.

Mąż, ojciec rodziny, który pracuje, zdobywając środki na utrzymanie, reperuje sprzęty w domu, kosi trawnik, przytuli żonę, weźmie dzieci na kolana, pobawi się z nimi, zainicjuje modlitwę rodzinną – właśnie w ten i jeszcze na wiele innych sposobów, oddaje swoje ciało na pokarm dla swojej rodziny, okazując im w ten sposób swoją miłość.

Żona, matka rodziny, która często pracuje zawodowo, gotuje, sprząta, pierze, pomaga w odrabianiu lekcji i w najprzeróżniejszy sposób troszczy się o domowe ognisko, niejednokrotnie pomimo zmęczenia i bólu – w taki właśnie sposób daje swoją krew na napój, okazując swoją miłość i trwanie w rodzinie i trwanie rodziny w niej.

To samo tyczy się kapłanów, osób samotnych, wszystkich, którzy poświęcają się dla innych, aby mieli życie, aby nakarmić największy z głodów i zaspokoić największe z pragnień: głód miłości i poczucia, że ja też jestem kochany. I ważne jest, aby to wszystko co robimy z miłości dla drugiego człowieka, było zaprawione miłością Jezusa Chrystusa. Co to znaczy? Sam najpierw potrzebuję być napełniony Jezusem, Jego Słowem, posłuszeństwem wobec Jego woli, sakramentami, modlitwą. Dopiero wtedy i tylko wtedy, moje życie będzie smakowało mnie samemu i o wiele chętniej takim życiem będę chciał nakarmić innych: moim ciałem i moją krwią.