Kapłani łowiccy wspominają kard. Wyszyńskiego

Agnieszka Napiórkowska Agnieszka Napiórkowska

|

Foto Gość

publikacja 11.09.2021 19:26

Moment beatyfikacji kard. Stefana Wyszyńskiego dla wielu kapłanów jest dniem upragnionym i oczekiwanym. Wszyscy, którzy mieli okazję z nim rozmawiać, pracować, modlić się, przekonują, że zanim Kościół oficjalnie wpisze go w kanon błogosławionych, dla nich już był prymasem z aureolą.

Dla ks. Stanisława Mocarskiego prymas był prorokiem i twarzą katolicyzmu w Polsce. Dla ks. Stanisława Mocarskiego prymas był prorokiem i twarzą katolicyzmu w Polsce.
Agnieszka Napiórowska /Foto Gość

Żywą pamięć o nowym błogosławionym zachowują w sercach kapłani, którzy z jego rąk przyjęli święcenia. W grupie tej jest bp Andrzej F. Dziuba. Co warte odnotowania, największa grupa duchowych, synów błogosławionego kardynała, mieszka dziś w Sochaczewie w Domu Kapłana Seniora.

Najstarszym księdzem wyświęconym przez kard. Wyszyńskiego jest ks. Marian Pawłowski. Dziś 89-letni duchowny święcenia kapłańskie przyjął 3 sierpnia 1958 roku. Mimo upływu lat kapłan doskonale pamięta ten dzień. - Wcześniej musiałem zdać wszystkie egzaminy, bo potem jechałem do szpitala, by "urodzić" kamień. Do święceń przygotowywałem się przez cierpienie - wspomina ks. Pawłowski. - Prymas był dla mnie kimś ważnym. Potem w pracy duszpasterskiej jeden raz się z nim spotkałem. Na prośbę kolegi kapłana pojechałem do Warszawy umówić go z prymasem. Wiedziałem, że przeżywał trudności, miał jakieś problemy. Wizytę umówiłem. Prymas zgodził się od razu. Wiem, że mu pomógł, bo później tamten ksiądz bardzo gorliwe pracował. Z jego parafii było kilka powołań - wspomina ks. Marian.

Najstarszym kapłanem wyświęconym przez kard. Wyszyńskiego w domu Kapłana Seniora jest ks. Marian Pawłowski.   Najstarszym kapłanem wyświęconym przez kard. Wyszyńskiego w domu Kapłana Seniora jest ks. Marian Pawłowski.
Agnieszka Napiórkowska /Foto Gość

Duchowym synem kardynała czuje się także ks. Stanisław Mocarski, dla którego prymas był prorokiem i twarzą katolicyzmu w Polsce. Kapłan w pamięci przechowuje wiele wspomnień i nauk kardynała. - Podczas spotkania opłatkowego w Tarchominie, gdy byłem jeszcze diakonem, życzyłem kardynałowi długich lat życia. A on mnie zaskoczył i zapytał: "A ile lat dałbyś mi jeszcze?". Zatkało mnie i nic nie odpowiedziałem. Spojrzał i powiedział: "Trzeba być realistą". Za półtora roku przyszła jego ciężka choroba. Zmarł 5 lat później - wspomina kapłan.

Ksiądz Stanisław, wspominając kardynała, powraca do rozmowy przed święceniami. - Prymas zapytał mnie wtedy, czego się boję w kapłaństwie. Odpowiedziałem, że samotności. Tłumaczył. I - co niezwykłe - nigdy w kapłaństwie nie byłem sam, zawsze pracowałem z proboszczem lub z siostrami. Był prorokiem. Słuchając jego kazań, zdecydowałem się iść do seminarium. Chciałem być tam, gdzie on był ordynariuszem - wyznaje ks. Mocarski.

Przyjęcie święceń kapłańskich z rąk kard. Wyszyńskiego za zaszczyt poczytuje sobie także ks. Jan Widera. Kapłan, podobnie jak jego koledzy, chętnie wraca do rozmowy przed święceniami. - Byłem jednym z ostatnich, którzy z prymasem tego dnia rozmawiali. Było nas 39, a ja wchodziłem jako 35. Trochę się denerwowałem, sądziłem, że będzie zmęczony, że może mi coś powie do słuchu. Gdy wychodził mój kolega, który był przede mną, prymas w drzwiach rzucił: "No, Jasiu, wreszcie się doczekałeś". Natychmiast się rozluźniłem. Kamień spadł mi z serca. Rozmawialiśmy bardzo szczerze - wspomina ks. Jan.

Ks. Jan Widera jest jednym z kapłanów, któremu sakramentu święceń udzielił kard. Wyszyński.   Ks. Jan Widera jest jednym z kapłanów, któremu sakramentu święceń udzielił kard. Wyszyński.
Reprodukcja Agnieszka Napiórkowska /Foto Gość

- Dnia święceń nie da się zapomnieć. Doskonale wszystko pamiętam, tak jak i spowiedź, której wysłuchał. Święty, święty, święty - powtarza z trudem ks. Henryk Krzeszowski, przykuty do łóżka. - Był dla mnie ojcem. Uczę się od niego ofiarować cierpienie za Kościół.


Więcej w nr. 37 "Gościa Łowickiego" na 19 września.