Nie mam być dyrygentem

Gość Łowicki 43/2021

publikacja 28.10.2021 00:00

O św. Jozefie, który nie uległ presji, narodzinach, które były spełnieniem, i mężczyznach, którzy byli drogowskazami, opowiada Marek Kostrzewa, mąż Agaty, tata Anny i Małgorzaty.

◄	Pan Marek mówi, że bycie ojcem jest jego spełnieniem. ◄ Pan Marek mówi, że bycie ojcem jest jego spełnieniem.
Archiwum rodzinne

Agnieszka Napiórkowska: Obchodzimy Rok św. Józefa. Czy ten święty jest Panu bliski?

Marek Kostrzewa: Tak. Mogę powiedzieć, że jest on obecny w moim życiu. Wierzę, że on, będąc opiekunem Świętej Rodziny, opiekuje się każdą rodziną, moją też. Modlę się o to do niego. To był człowiek, który nic nie mówił, ale bardzo dużo robił. W tamtych czasach, w sytuacji, w której się znalazł, mógł odrzucić swoją żonę z nie swoim dzieckiem, a nie zrobił tego. Nie uległ presji. Całkowicie oddał się woli Boga i zaufał żonie. To budzi we mnie wielki szacunek do niego. Rozmawiając z nim, proszę, by czuwał nad moimi relacjami z Agatką i córkami, i by uczył mnie opiekuńczości.

Dostępne jest 14% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.