Rocznica śmierci bp. Józefa Zawitkowskiego

Agnieszka Napiórkowska Agnieszka Napiórkowska

publikacja 30.10.2021 01:48

W samo południe w Żdżarach, rodzinnej parafii bp. Józefa, a wieczorem w bazylice katedralnej biskupi łowiccy, kapłani i wierni modlili się za zmarłego hierarchę. W rocznicę jego śmierci wiele osób wracało do jego kazań "pisanych w słupku", pieśni, w których opowiadał o Bogu dobrym jak chleb, i słów, których dziś tak bardzo brakuje: "Kochani moi!".

Za śp. bp. Zawitkowskiego modlili się m.in. Księżacy. Za śp. bp. Zawitkowskiego modlili się m.in. Księżacy.
Agnieszka Napiórkowska /Foto Gość

W parafii św. Mikołaja w Żdżarach Mszy św. przewodniczył bp Andrzej F. Dziuba. Z ordynariuszem Eucharystię koncelebrowali bp Wojciech Osial i 10 kapłanów. W liturgii uczestniczyli najbliższa rodzina zmarłego biskupa, siostry nazaretanki, dyrekcja, nauczyciele i dzieci ze Szkoły Podstawowej w Żdżarach, władze samorządowe i parafianie.

Biskup Dziuba, dziękując wiernym za obecność i modlitwę, wspomniał, że rok temu nie mógł uczestniczyć w pogrzebie ze względu na chorobę, dlatego tym bardziej chciał tu być w rocznicę śmierci. Homilię wygłosił ks. Sławomir Sobierajski, wikariusz biskupi. Kapłan zwrócił uwagę na troskę bp. Józefa o wiarę i zachowywanie tradycji przez nowe pokolenia Polaków. Jak mówił, bp Zawitkowski był "poetą tęskniącym" za dawnym światem, który miał w sobie dużo miłości, prostoty i szacunku do człowieka i ludzkiej pracy. Zachęcał do łączenia tego, co nowe, z tym, co stare, ale nie przestarzałe.

W południe biskupi, kapłani i wierni modlili się przy grobie zmarłego bp. Zawitkowskiego.   W południe biskupi, kapłani i wierni modlili się przy grobie zmarłego bp. Zawitkowskiego.
ks. Sławomir Sobierajski

Po Mszy św. uczestnicy liturgii udali się na cmentarz. Tam, przy grobie biskupa, modlono się za zmarłego hierarchę i za zamarłych spoczywających na cmentarzu. Biskupi po modlitwie i zapaleniu znicza udzielili wszystkim błogosławieństwa.

Także w katedrze łowickiej modlili się biskupi, kapłani, władze samorządowe, poczty sztandarowe, siostry zakonne oraz Bractwo Kurkowe i Księżacy w strojach ludowych.

Nie zabrakło też Bractwa Kurkowego.   Nie zabrakło też Bractwa Kurkowego.
Agnieszka Napiórkowska /Foto Gość

Uroczystą Mszę św. rozpoczęła pieśń "Panie dobry jak chleb" autorstwa zmarłego biskupa.

- O tej wieczornej porze celebruję dziękczynienie tu, w katedrze, matce kościołów diecezji, a jednocześnie w parafii, w której kiedyś posługiwał bp Józef. Chcemy tą Eucharystią dać dobremu Bogu wyraz podziękowania za wszelkie dary i łaski, które poprzez jego życie i posługę ofiarował Kościołowi warszawskiemu, a od 1992 r. Kościołowi łowickiemu, przez cały zaś czas jednocześnie Kościołowi powszechnemu. Zapraszam wszystkich do dziękczynienia. To słowo wydaje się proste, ale chyba najbardziej prawdziwe, odpowiadające tej rzeczywistości wiary, jaka się spełnia w naszej katedrze - mówił na wstępie Eucharystii bp Dziuba.

Także w homilii biskup bp. Zawitkowskiego. Kaznodzieja przywołał żdżarską parafię, w której bp Zawitkowski wzrastał wpatrzony w wielkiego prymasa Marcina Dunina i tamtejszych błogosławionych - Franciszkę Siedliską, która założyła zgromadzenie nazaretanek, i bł. Floriana Stępniaka OFMCap, męczennika II wojny światowej. Ordynariusz przypomniał także posługę bp. Józefa w archidiecezji warszawskiej, jego działalność pisarską i posługę w Łowiczu.

- Dobrze, że dzisiaj umieściliśmy jego portret obok Księżnej Łowickiej, bo Ona była dla niego bardzo często pomocą i wsparciem. Kiedy został powołany do posługi biskupiej, wybrał zawołanie: "Jam sługa Twój, syn Służebnicy".

Rocznica śmierci bp. Józefa Zawitkowskiego   Agnieszka Napiórkowska /Foto Gość

Na zakończenie Eucharystii odmówiono Litanię do św. Józefa. Modlitwę zanoszono przy ołtarzu bocznym, który dedykowany jest mężowi Maryi.

- W rocznicę jego śmierci nie mogłam tu nie być. Biskupa Józefa znałam ponad 20 lat. Był dla mnie jak ojciec. Zawsze, gdy się spotykaliśmy, miał dla mnie dobre słowo, uśmiech. Gdy zobaczyłam jego fotografię ustawioną przy ołtarzu, nie powstrzymałam łez. Popłynęły także podczas jego pieśni. Wierzę, że po drugiej stronie życia jeszcze bardziej nas kocha i ciągle pyta, czy wierzymy w Boga Ojca Wszechmogącego... - mówiła Maria Gałkowska z Łowicza.