Chciałbym być jak św. Józef

Agnieszka Napiórkowska

|

Gość Łowicki 44/2021

publikacja 04.11.2021 00:00

O świętym, który był mężczyzną z krwi i kości, ojcu, który potrafił przytulać, i dzieciach, dzięki którym nie można czuć się pępkiem świata, opowiada Paweł Kwaśniak, mąż Małgorzaty, tata Jadwigi, Marysi i Zosi.

▲	Paweł dziękuje Bogu, że jest ojcem trzech córek. ▲ Paweł dziękuje Bogu, że jest ojcem trzech córek.
Archiwum rodzinne

Agnieszka Napiórkowska: Papież Franciszek rok 2021 poświęcił św. Józefowi. Czy rozmyślasz o życiu męża Maryi?

Paweł Kwaśniak: Tak. Jakiś czas temu słuchałem konferencji mu poświęconej. Zobaczyłem wtedy, że był on człowiekiem niezwykłej wiary. Zastanawiałem się, co myślał w momencie, gdy Maryja powiedziała mu, że jest w stanie błogosławionym. Wydaje się, że miał trzy opcje. Pierwsza – że uległa urokowi jakiegoś mężczyzny i stąd ciąża. Druga – że ktoś dokonał na niej gwałtu. I trzecia, najmniej prawdopodobna – że jest tak, jak mówi, że poczęła za sprawą Ducha Świętego. I on Jej uwierzył, mimo że Bóg przemawiał do niego jedynie w snach. Uwierzył jak prawdziwy facet. Dlatego uważam, że powinien być punktem odniesienia dla każdego mężczyzny, bo stanął na wysokości zadania, wziął odpowiedzialność za żonę, dziecko, za rodzinę. Gdy na niego patrzę, widzę mężczyznę z krwi i kości, ufającego Bogu. To dla mnie twardy zawodnik. Wzrusza mnie, jak bardzo Maryja mu ufała. Kiedy przyszedł do Niej, mówiąc, że muszą uciekać, poszła za nim. Chciałbym być takim mężczyzną, takim mężem i takim ojcem, który tak ufa w Bożą opatrzność i który ma taki charakter, że jego bliscy za nim idą. Trudno się dziwić, że został patronem Kościoła, rodzin, ojców. On pokazuje, co jest najważniejsze – że ojcem trzeba się stawać.

Dostępne jest 28% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.