O św. Józefie, który robił swoje, formacji prowadzonej w domu i Zuzi, którą „urodził” tatuś, opowiada Tomasz Widuliński, mąż Katarzyny, tata Filipa, Zuzanny, Karola i Franciszka.
▲ Tomasz w postawie opiekuna Jezusa znajduje wskazówki do bycia ojcem.
Archiwum rodzinne
Agnieszka Napiórkowska: Jesteśmy w końcówce Roku św. Józefa, ale i Roku Rodziny. Czy z mężem Maryi i opiekunem Jezusa masz jakiś kontakt?
Tomasz Widuliński: Święty Józef jest mi jakoś bliski. Codziennie prosimy o jego wstawiennictwo podczas modlitwy małżeńskiej. Jest drugim z kolei świętym, którego przyzywamy. Przez to, że był człowiekiem cichym, czasem się o nim zapomina. Jego cichość, odpowiedzialność mnie ujmują. Potrafił uwierzyć, założył, że z Bogiem poukłada się jego życie. Jest dla mnie wzorem ojca. Mój tata zginął, gdy miałem 10 lat. Mało mam wspomnień z nim związanych. Zdążył mnie zarazić wędkarstwem. Kiedy brakowało mi wzorca ojca, myślałem o św. Józefie, ale muszę się przyznać, że mój kontakt z nim nie jest bardzo głęboki. To jeden z głównych świętych, więc często szukam innych, takich trochę mniej zajętych, i ich proszę o pomoc. (śmiech)
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.