Bóg się rodzi w rezydencji

Agnieszka Napiórkowska

|

Gość Łowicki 51-52/2021

publikacja 23.12.2021 00:00

– Święta w domu rodzinnym przeżywaliśmy w bliskości z naturą. Wzruszającym momentem był czas składania życzeń. Pamiętam też zielony opłatek dla zwierząt. One zawsze bardzo chętnie go przyjmowały – wspomina bp Andrzej F. Dziuba.

Biskup Dziuba przypomina, by w czasie świąt skupić swój wzrok na Zbawicielu. Biskup Dziuba przypomina, by w czasie świąt skupić swój wzrok na Zbawicielu.
Agnieszka Napiórkowska /Foto Gość

Wigilia. Im więcej mamy lat, tym chętniej wracamy myślami do odległych czasów: do wieczorów, w czasie których z nosem przy szybie wyglądaliśmy pierwszej gwiazdki, do białego obrusu, pod którym leżało pachnące siano, postnych potraw, których zapach czuć było w całym domu, a nade wszystko do dziecięcej wiary i życzeń, po których mama ukradkiem ocierała łzy.

U sióstr i kapłanów seniorów

Niejeden raz zajmowaliśmy wolne miejsce przy stołach osób samotnych, rodzin wielodzietnych, małżeństw oczekujących potomstwa. Ze wzruszeniem łamaliśmy się opłatkiem w Domach Pomocy Społecznej, w szpitalach, rodzinach zastępczych, szkołach, przedszkolach, wspólnotach zakonnych. W tym roku naszym Betlejem jest dom biskupa łowickiego – budynek otoczony drzewami, usytuowany w sąsiedztwie bazyliki katedralnej, pamiętający wizyty znamienitych gości: papieża Jana Pawła II, dostojników kościelnych, głowy państwa. To stąd każdego dnia biskup udaje się na liturgię do katedry, do pracy w kurii, do parafii, seminarium, na uczelnię. Tu też przyjmuje gości, spędza Wigilię i święta. Najpiękniejszy dzień w roku bp Andrzej F. Dziuba zaczyna wcześnie rano, od Mszy św. roratniej u łowickich bernardynek.

Po liturgii, łamaniu się opłatkiem, spotkaniu z mniszkami i wymianie darów wyrusza do wspólnoty Sióstr Bożego Miłosierdzia w Rybnie. Jedzie do miejsca, w którym – jak mówi – można się porządnie pomodlić. W kaplicy, przed Jezusem Miłosiernym uprasza Bożej miłości dla Kościoła łowickiego. Znajduje też chwilę na spotkanie z siostrami. Kolejnym punktem programu jest Dom Kapłana Seniora w Sochaczewie. Miejsce to jest szczególnie bliskie sercu hierarchy. To tam 6 lat temu ogłosił nominację ks. Wojciecha Osiala na biskupa pomocniczego diecezji łowickiej, po tym jak bp Józef Zawitkowski przeszedł na emeryturę. – Jadę tam z bp. Wojciechem. Odwiedzając księży seniorów, chcemy dać im odczuć, że jesteśmy z nimi. Przywozimy prezenty, składamy życzenia, siadamy do stołu. Wcześniej z opłatkiem odwiedzam kapłanów przykutych do łóżek. Pukam do każdych drzwi. Zawsze im dziękuję i zapewniam o tym, jak bardzo są potrzebni. Te spotkania są dla mnie bardzo ważne. Wiem, że wielu księży też je sobie ceni – wyznaje bp Dziuba.

Prezenty, kartki i słodki karp

W czasie, gdy ordynariusz odwiedza wspólnoty zakonne i kapłanów, w domu biskupim trwają ostatnie przygotowania do wieczerzy wigilijnej. Siostry Maria i Anna krzątają się po kuchni, refektarzu, pokojach. Kobiecym okiem zerkają na wcześniej ubrane przez siebie drzewka, przygotowany żłóbek. – Każdego roku w nieco inny sposób stroimy choinkę, stół, kaplicę, pokój księdza biskupa. Zastanawiamy się, jaki kolor w danym miejscu uczynić przewodnim. Chcemy, by co roku było nieco inaczej. Dbamy też o serwetki, stroiki, dodatki – opowiada s. Maria, na której głowie jest także ogarnięcie świątecznej korespondencji. A trzeba wiedzieć, że co roku biskup wysyła od 350 do 400 kartek z życzeniami. Na każdej z nich składa osobisty podpis i dopisuje ręcznie kilka zdań. Wraz z pierwszą gwiazdką do rezydencji przybywa biskup Wojciech Osial.

– Kiedy przyszedłem do Łowicza, naprzemiennie z bp. Alojzym Orszulikiem organizowaliśmy w naszych domach wigilie. Uczestniczyli w nich wszyscy biskupi, kapelani i siostry z obu rezydencji. Scenariusz był podobny: modlitwa w kaplicy, życzenia, łamanie się opłatkiem, wieczerza. W tym roku pewnie będzie podobnie. Tylko przy stole będzie nas mniej. Zabraknie biskupów Orszulika i Zawitkowskiego. Nie będzie też tak dużo prezentów. Kiedyś każdy z nas je przygotowywał. Dary były zawsze praktyczne i przydatne. Tak jest zresztą do dziś. Ja najczęściej dostaję ubrania, kosmetyki, rzeczy do pracy, książki, płyty – zdradza bp Dziuba. W czasie, gdy w większości domów zapłoną wigilijne świece, także i tu domownicy i goście połamią się opłatkiem. – To jeden z najbardziej wzruszających momentów tego dnia. Mieszkając w jednym domu, doświadczamy siebie nawzajem. Życzenia dają nam możliwość w prostych słowach powiedzieć: dziękuję, przepraszam i proszę. Tego wieczoru nie silimy się na jakieś górnolotne życzenia, ale stawiamy na szczerość – zdradza s. Maria.

Po rozmowie z siostrami wiemy, że na biskupim wigilijnym stole nie zabraknie ryb, pierogów, zup. – Na pewno będą potrawy, które ksiądz biskup bardzo lubi: zupa rybna, gotowany karp w słodkim sosie, kutia. Przygotuję też pierogi, kompot z suszu. Z myślą o s. Marii zrobię czerwony barszcz, który jest jej ulubionym daniem – wylicza s. Anna.

Wigilie w różnych domach

Wspominając minione Wigilie, biskup Dziuba pamięcią wraca do dzieciństwa, do świąt w parafiach, do Bożego Narodzenia w Rzymie, a także na Miodowej w Warszawie. – Najstarsze wspomnienia sięgają czasów, gdy żyli jeszcze moi dziadkowie od strony mamy. Rodziców taty nie znałem. Wówczas do stołu siadali: dziadek Walenty, babcia Antonina, tata, mama, brat i ja. Święta przeżywaliśmy zgodnie z tradycją wielkopolską, wiejską. W akt świętowania mocno wpisana była natura: krowy, świnie, drzewa, śnieg, mróz. Ten ostatni, siarczysty, sprawiał, że ciepło świąt czuło się mocno. Oczywiście była też żywa choinka, którą stroiliśmy własnoręcznie zrobionymi ozdobami ze słomy. Nauczyła nas tego babcia. Ona miała do tego dryg. Rodzinne święta wspominam jako czas niezwykle ciepły, spędzany przy naturalnym ogniu w piecu i na choince. Sztuką było tak zawiesić świeczki, by stały prosto i by nie podpaliły drzewka – wspomina bp Dziuba.

Hierarcha przyznaje, że w domu rodzinnym nie było tradycji śpiewania kolęd. Nikt z domowników nie wykazywał w tej kwestii entuzjazmu. – Raczej zachowywaliśmy się jak nieme ryby, ale pamiętam, że podczas wizyty duszpasterskiej ksiądz proboszcz zawsze prosił, bym śpiewał pastorałkę „Graj dutka, graj”. Momentem, do którego chętnie wracam, była chwila, gdy tata wychodził, a przychodził Dziadek Mróz. Wrażenie robiło to wejście, przebranie, a nie prezenty, bo te były skromne, symboliczne. Zabawek z bratem nie dostawaliśmy. Bawiliśmy się tym, co było w domu. Dużym przeżyciem było także nocne wędrowanie w śniegu po kolana na Pasterkę – opowiada biskup. Ordynariusz łowicki nie ukrywa, że przez długi czas, pod względem przeżywanych emocji, święta Bożego Narodzenia były najważniejszymi w roku, większymi niż Wielkanoc. Pasterz diecezji w pamięci przechowuje także Wigilie spędzane na plebanii wraz z wikariuszami i ks. proboszczem, spotkania opłatkowe podczas studiów na KUL, a także w Rzymie. Wszystkie miały charakter dość formalny.

– Z czasów włoskich wspominam niezwykle piękne żłóbki. To były prawdziwe dzieła sztuki. Nowością było dla mnie tamtejsze błogosławienie domów. Dobrze pamiętam też późniejsze wigilie u kard. Józefa Glempa. One zawsze miały dwie odsłony. Najpierw było spotkanie opłatkowe księdza prymasa z księżmi, a później wigilia, w której brali udział wszyscy pracownicy sekretariatu: biskupi, księża, siostry elżbietanki, bracia i kierowcy. Wszystko zaczynało się w kaplicy. Ktoś składał życzenia, a prymas na nie niejako odpowiadał. Były też prezenty, śpiew kolęd, Pasterka – wspomina ordynariusz. W tamtych czasach biskup Dziuba miał okazję kilka razy uczestniczyć w spotkaniach opłatkowych w Łowiczu. W domu, w którym dziś mieszka, organizowano spotkania opłatkowe z księżmi warszawskimi z tej części archidiecezji. Wcześniej w archikolegiacie łowickiej odbywało się spotkanie prymasa z Księżakami. – Tego widoku nigdy nie zapomnę. Przez całą świątynię ustawiała się długa kolejka z darami. Prymas dostawał żywe kaczki, kury, kosze owoców. Księżacy do żłóbka nieśli wszystko, co najlepsze. Podczas świąt będę się modlił, by dziś każdy z nas przyniósł Bogu jakiś dar serca, by w te święta najważniejszy był rodzący się Bóg – dodał bp Dziuba.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.