Wspomnienie biskupa łowickiego Andrzeja F. Dziuby o papieżu Benedykcie XVI

Magdalena Gorożankin Magdalena Gorożankin

publikacja 05.01.2023 10:32

Trwają uroczystości pogrzebowe papieża seniora Benedykta XVI. W ostatnich dniach nie brakowało świadectw, wspomnień i modlitwy w intencji zmarłego papieża. Doświadczeniem spotkania, współpracy i służby w czasie jego pontyfikatu podzielił się bp Andrzej F. Dziuba.

Pierwsze lata służby bp. Dziuby Kościołowi łowickiemu przypadły na czas pontyfikatu Benedykta XVI. Pierwsze lata służby bp. Dziuby Kościołowi łowickiemu przypadły na czas pontyfikatu Benedykta XVI.
Archiwum Diecezji Łowickiej

Wraz z informacją o śmierci papieża seniora Benedykta XVI pojawiały się nie tylko zapewnienia o modlitwie w jego intencji, ale także świadectwa, wspomnienia, wspólne fotografie z pielgrzymek, Światowych Dni Młodzieży czy wizyt papieża w różnych stronach świata. 

Zmarłego papieża wspomina także biskup łowicki Andrzej F. Dziuba, który pierwsze lata swojej służby Kościołowi łowickiemu przeżywał w czasie pontyfikatu Benedykta XVI.

- W tych dniach stajemy wobec tajemnicy śmierci papieża Benedykta XVI, kolejnego w historii następcy św. Piotra, Głowy Kolegium Apostolskiego i następców Apostołów. Ojciec Święty Benedykt XVI staje jako Głowa Kościoła. Był niezwykle zatroskany o Kościół, i to ten powszechny, jak i Kościoły lokalne. Kochał Kościół. Był głęboko przekonany, że to wspólnota założona przez Jezusa Chrystusa i winien być jeden, święty, powszechny, apostolski. O to wytrwale zabiegał, o tym nauczał i tego dawał świadectwo. Zawsze był przekonany, że to Święty Kościół, choć był świadomy jednocześnie, że są w nim grzeszni ludzie i to niezależnie od miejsca, jakie w tym Kościele zajmują. Ale sama łódź Kościoła, jak mówimy dzisiaj, miotana na falach czasu, jest świętą wspólnotą, dlatego tak wielu ludzi do niej się garnie, chce być w tej wspólnocie, bo czuje tam to, co jest bliskie sercu, sumieniu i drodze życia człowieka - wspomina bp Dziuba. 

- To właśnie ten Kościół, wielka troska papieża o taki Kościół była przenoszona także na Kościoły lokalne. Myśmy w Polsce szczególnie doświadczyli tego, kiedy pielgrzymował do nas, bo przecież wymownym jest, że jego pierwsza pielgrzymka była do naszego Kościoła tutaj, w Polsce. Od 25 do 28 maja 2006 roku, to był dla nas wielki dar, ale także miłość, którą w ten sposób wyraził, spotykając się z nami. Ta troska o ten Kościół lokalny, ona się przekładała także na Kościoły diecezjalne.

Myśmy to czuli, myśmy tego doświadczali i to - tak ja to doświadczałem podczas spotkań i rozmów z Ojcem Świętym - jak zapewne wielu pielgrzymów, którzy stawali na Placu Świętego Piotra i z nim się modlili. Wielu, którzy poprzez media śledzili jego inne pielgrzymki. Zawsze byliśmy świadomi głęboko, że to, co mówi do innych Kościołów lokalnych, mówi także do nas, do Kościoła łowickiego, tego starożytnego Kościoła w swej wierze, tego zakorzenionego także w wielkich znakach tradycji chrześcijańskiej. Zatem dziękujemy tobie, Ojcze Święty Benedykcie za tę bliskość eklezjalną, za to zanurzenie w Kościele, którego nas uczyłeś, za tę miłość, o której tak pięknie piszesz w swoim testamencie duchowym. To jest wymowne, takie szerokie zaakcentowanie Kościoła, takie szerokie spojrzenie na tę naszą wspólną rodzinę - dodaje biskup.

Bez wątpienia dla wielu papież senior zapisał się w pamięci i historii jako wielki teolog, człowiek prawdy, swego rodzaju twórca kultury chrześcijańskiej. - Oczywiście każdy z nas znał, czy szedł drogą posługi papieża Benedykta. Wielu inspirował zapewne, dla wielu był jakimś symbolem tego wszystkiego, co w Kościele można czynić, jak czynić i jakimi sposobami to czynić. To jest niezwykła inspiracja wynikająca najpierw z jego wielkich dzieł jakie tworzył jako teolog, jako Joseph Ratzinger.

To jest wielki dar intelektualnego spojrzenia na Kościół, takiego aż do jego najbardziej możliwych kategoriach wiary, intelektu, fundamentów. To inspirowanie właśnie nas swoim nauczaniem potem przeniosło się na jego świadectwo jako papieża. Przeniosło się, gdzie jakby uczył nas tego, co napisał kiedyś w swym znakomitym dziele „Wprowadzenie w chrześcijaństwo”, a z drugiej strony inspirował nas szczerością spojrzenia na Kościół, kiedy nam zostały jeszcze, jako kardynał, „Raport o stanie wiary”, a potem tę wiarę konsekwentnie pogłębiał encyklikami, dokumentami i swoimi licznymi wypowiedziami. Jego inspiracja, która jakby była nam ofiarowywana była tak głęboka, że kiedyś, gdy badałem dla międzynarodowego czasopisma ideę męczeństwa, mogłem w całej pełni stwierdzić, że wypowiedzi papieża zawierają w sobie prawdę gotowości męczeństwa, że mają w sobie to przesłanie, w którym chce być do końca świadkiem podjętego dzieła prowadzenia Kościoła i stawania na jego czele. My możemy dziś powiedzieć po latach, że był męczennikiem bez przelania krwi. Jego inspiracje były tak wspaniałe, że rykoszetem dawały mu cierpienie odbijane przez innych, zadawały mu ból, bo był zatroskany o prawdę, o wolność, ale wolność w prawdzie, był zatroskany o człowieka – każdego. Dlatego był męczennikiem, który dawał konsekwentnie świadectwo miłości, bo męczeństwo to kategoria miłości, to kategoria, która przekracza ludzkie wyobrażenia, ale jest możliwa kiedy jest wyrazem bliskości z Bogiem i z ludźmi - mówi.

Biskup Dziuba wspomina także osobistą relację z Benedyktem XVI. - Kiedy spoglądamy na Ojca Świętego Benedykta, na nasze osobiste relacje z nim, mnie szczególnie utkwiła w pamięci wizyta ad limina apostolorum. Ta wizyta, podczas której mogłem wraz z drugą grupą biskupów zdawać, po raz pierwszy jako biskup łowicki, relacje z życia modlitwy i świadectwa naszego łowickiego Kościoła. Kiedy po różnych spotkaniach w dykasteriach i w instytucjach watykańskich ostatecznie stanęliśmy wobec Benedykta XVI razem z biskupem seniorem Orszulikiem, kiedy to mogliśmy - zgodnie z ówczesną procedurą - rozmawiać z nim tak bezpośrednio. Biurko, które stało, ono nas nie dzieliło, bo tak usiedliśmy, że nie przeszkadzało w tej bliskości naszej, mogliśmy się wzajemnie dzielić troską, i o Kościół Powszechny, i o nasz Kościół lokalny. To było wymowne, że pytał czy chcę, żeby ze mną był biskup, mój poprzednik. Z radością wyraziłem wolę, iż to jest wręcz bardzo potrzebne. Piękna rozmowa, piękna troska wzajemna, w której papież interesował się naszym seminarium, interesował się duszpasterstwem młodzieży, pytał o problemy ludzi pracy. Widać, że był zorientowany w ówczesnych sytuacjach, ówczesnych problemach, jakie były między innymi wśród innych obecne w naszym kościele lokalnym. To było piękne doświadczenie. Jakby potwierdzeniem tego spotkania było wręczenie nam w dniu następnym pięknych krzyży biskupich. Pięknych, może w swym wyrazie sztuki, ale symboli krzyża, który niesiemy w swoim życiu, w swej posłudze tak, jak on niósł świętej pamięci Benedykt XVI. Niezapomniana chwila choć potem było ich jeszcze wiele, rozmów indywidualnych i spotkań.

Po śmierci Jana Pawła II ludzie modlili się na ulicach, wołając "Santo Subito!". Poznawali dzieła papieża Polaka, zachwycali się na nowo jego poezją, słowami, dziełami, które pozostawił. Wraz ze śmiercią Benedykta nie brakuje porównań do jego poprzednika. Pojawia się pytanie, czy dzieła Rarzingera będą tak samo żywe, odkrywane, czy zapomniane wraz z jego śmiercią?

- Wydaje się że Joseph Ratzinger, jeszcze jako teolog, był niezwykle inspirujący, był niezwykle godny zainteresowania w tym, co nam pozostawił jako wielki znawca teologii Kościoła, ale także świata. Oczywiście jego nauczanie nabrało innego charakteru, kiedy przemawiał do nas jako następca świętego Piotra, kiedy przemawiał do nas jako papież, kiedy przemawiał do nas jako ten, który mówi z katedry świętego Piotra. I to nauczanie jest godne, nie tylko w sensie teoretycznym, poznawania.

Pięknie, że ukazują się Opera omnia Josepha Ratzingera, że mamy nauczanie papieskie, że mamy jego słynne Insegnamenti, że mamy wiele różnych dzieł, że polska wersja L’Osservatore Romano przybliżała nam systematycznie pontyfikat Benedykta XVI. Trzeba nadal się interesować tym nauczaniem, trzeba nadal dyskutować z nauczaniem papieskim w sensie uczenia się i zrozumienia jego przepowiadania, które było inne niż Jana Pawła II i obecnie Franciszka. Ale to było ciągle nauczanie papieża, to było ciągle nauczanie tego, który jest caput, jest głową Kościoła. Na pewno to spoglądanie na jego nauczanie musi zawsze być wiązane z jego świadectwem - mówi hierarcha.

- Stąd czasami tak trudno dzisiaj przeczytać, czy usłyszeć opinie wielu wypowiadane po jego śmierci, które de facto nie zauważają jego nauczania, które de facto nie chcą, albo nie mają siły, nie stać ich na wejście w głąb tego, co papież nauczał, czego dawał świadectwo, o co się modlił. To jest jakby moje wielkie pragnienie – wniknąć głębiej, a nie koncentrować się, na tym, co nie jest najważniejsze, co jest drugo-, trzecio-, czy czwartoplanowe, bo przecież to, co zostawił na swoim nauczaniu, jakoś mogłem przy okazji moich prac poznać, ale także przy okazji doktoratów, czy innych prac pisanych pod moim kierunkiem. To było fantastyczne doświadczenie, jakby idąc za słowami Pisma Świętego, które tak chętnie powtarzał Jan Paweł II: „Wypłyń na głębię!”. To było wypływanie na głębię refleksji teologicznej, społecznej, moralnej nad Kościołem, nad światem, nad człowiekiem, nad tym, co niesie rzeczywistość naszego ziemskiego pielgrzymowania. Dlatego też z szacunkiem i czcią pochylam się nad zmarłym papieżem Benedyktem XVI. Niech on oręduje za naszym łowickim Kościołem, niech oręduje za mną, za biskupem Wojciechem, za wszystkimi, którzy tworzycie razem piękny łowicki Kościół, który chcemy żeby był jeden, święty, powszechny i apostolski. Niech odpoczywa w pokoju wiecznym. Amen.