Lektor to jest gość

Magdalena Gorożankin

|

Gość Łowicki 48/2023

publikacja 30.11.2023 00:00

Kursy lektorskie w diecezji łowickiej cieszą się niegasnącym zainteresowaniem. Co roku do promocji na wyższy stopień ministrantury przystępuje ok. 100 kandydatów.

Jesienno-zimową turę rozpoczęło ok. 30 osób. Jesienno-zimową turę rozpoczęło ok. 30 osób.
kl. Patryk Cieślak

Ruszyła kolejna edycja kursu lektorskiego, która odbywa się w Domu Modlitwy i Formacji przy ul. Seminaryjnej 6 w Łowiczu. Budynek Wyższego Seminarium Duchownego ponownie staje się przestrzenią zajęć z liturgiki, fonetyki, śpiewu, czytania Pisma Świętego oraz poszerzania ogólnej wiedzy o Kościele, Piśmie Świętym oraz służbie przy ołtarzu. Zajęcia odbywają się dwa razy w miesiącu w powiększonym wymiarze godzinowym. Uczestniczą w nim ministranci, którzy są uczniami VII klasy szkoły podstawowej, oraz starsi, po skierowaniu przez księży opiekunów ze swoich parafii.

W niedzielę 19 listopada w WSD w Łowiczu rozpoczął się kolejny kurs lektorski. Zgłosiło się ok. 30 kandydatów, pochodzących z parafii w: Krośniewicach, Łaniętach, Sochaczewie, Skierniewicach, Boczkach Chełmońskich, Kutnie, Osuchowie, Godzianowie, Nieborowie, Łyszkowicach, Łęczycy i Łowiczu. Zajęcia prowadzą alumni: Patryk Cieślak, Kacper Wasiak, Marcel Korzeniewski oraz Bartosz Matuszewski, którzy na co dzień formują się w Metropolitalnym Wyższym Seminarium Duchownym w Warszawie, jednak nadal są klerykami diecezji łowickiej, kierowanymi do pracy w parafiach i wspólnotach na jej terenie. Opiekunem kursu jest ks. Jarosław Łękarski, proboszcz parafii Chrystusa Dobrego Pasterza w Jesionce, wicerektor WSD.

Niegasnące zainteresowanie Liturgiczną Służbą Ołtarza to zasługa rodziców, księży opiekunów, ale przede wszystkim samych ministrantów. – Tata jest lektorem i zawsze z podziwem patrzyłem na niego, gdy w Triduum Paschalne niósł paschał, w Boże Ciało był blisko Pana Jezusa w monstrancji, a w Adwencie zabierał mnie na Roraty i sadzał obok siebie w prezbiterium, bo byłem za mały, by samemu siedzieć w ławce. Chciałem tak jak on i dlatego dołączyłem do ministrantów. Jednak komża i sutanka to nie to samo co alba. W niej wygląda się dostojniej, zadania są „ambitniejsze”, odpowiedzialność większa. I nie mówię, że źle być ministrantem, ale lektor to jest jednak gość. Taka wyższa liga. Nie wiem, czy nim zostanę, to pewnie pokaże egzamin, ale chęci są ogromne – mówi Jakub Grodzki, ministrant z Sochaczewa.

Przed kandydatami jeszcze kilka miesięcy spotkań, zjazd wakacyjny i szereg inicjatyw podejmowanych w parafiach i diecezji, w których mogą się wykazać.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.