Dobro wraca

Magdalena Gorożankin

|

Gość Łowicki 51/2023

publikacja 21.12.2023 00:00

– Każdy człowiek urodził się dobry. Tak go Pan Bóg stworzył. Od niego zależy, jak tę cząstkę wpisaną w DNA wykorzysta. A święta to taki „czyściec” na ziemi, czas na poprawę lub doskonalenie – mówi Dominik Chlebacz, wolontariusz.

	Choinki przystrojone bombkami, na których wypisane są potrzeby, sukcesywnie znikały. W ich miejsce często pojawiały się kolejne. Także zabrane i zrealizowane. Choinki przystrojone bombkami, na których wypisane są potrzeby, sukcesywnie znikały. W ich miejsce często pojawiały się kolejne. Także zabrane i zrealizowane.
Sylwia Maliszewska

Od pierwszych dni Adwentu w parafiach, szkołach, instytucjach miejskich i kulturalnych pojawiały się plakaty informujące o kolejnych akcjach charytatywnych. Szlachetna Paczka, zbiórki Caritas, „Paczuszka dla maluszka”, „Choinka pełna dobra” czy wewnętrzne akcje mające pomóc godnie przeżyć święta. Nie brakuje próśb o pomoc, ale nie brakuje też odpowiedzi na nie. Do pomocy ruszają najmłodsi i ci, którzy – bazując na doświadczeniu życiowym – wiedzą, że dobro wraca.

Paczuszka nie zawsze dla maluszka

Coraz więcej parafii w diecezji łowickiej dołącza w świątecznym czasie do akcji Fundacji Bractwa Małych Stópek „Paczuszka dla maluszka”. Pierwotnie zakładała pomoc tym, którzy mają zaledwie kilka dni, tygodni czy miesięcy, a także dzieciom, które mają przyjść na świat. Jednak z każdym kolejnym rokiem potrzeby rosły, tak jak ich odbiorcy. Do akcji ponownie ruszyli wierni, m.in. z parafii Przemienienia Pańskiego w Międzyborowie. Tym razem dla dzieci i młodzieży od 6 do 21 lat z Ośrodka Wychowawczo-Opiekuńczego w Błoniu i Dziekanowie Leśnym. Także parafie w Żyrardowie, Sochaczewie i Łowiczu wspomagają najmłodszych, by zapewnić im dobry start.

– Nie każdy rodzi się w domu, w którym ma zapewnione wszystko, by dobrze się rozwijać, wzrastać w cieple rodzinnym, szacunku, miłości. Od lat staram się wspierać najmłodszych, bo oni są najbardziej bezbronni. Stąd mój udział w Paczuszce. Ja miałem wszystko – dom, wspaniałych rodziców, wspierających bliskich, a i o pieniądze nie musiałem się nigdy martwić. Dziś uczę synów, że nic nie jest nam dane na zawsze i trzeba robić wszystko, by każdemu żyło się dobrze, a przede wszystkim godnie, stąd nasze świąteczne (i nie tylko) pomaganie – mówi D. Chlebacz.

Szlachetna niedoskonałość

Choć kulminacja akcji przypada tuż przed świętami Bożego Narodzenia, wolontariusze Szlachetnej Paczki zaangażowani są przez cały rok. To szereg działań obejmujących wsparcie rodzin, ale także formacja, którą sami przechodzą, by móc pomagać. – To mój 8. rok w Szlachetnej Paczce. Gdy zaczynałam, świeżo po uzyskaniu pełnoletniości, miałam wizję superwolontariuszki pakującej paczki, z uśmiechem jadącej do rodzin, zdjęć i miłych rozmów, choć z uwzględnieniem specyficznej sytuacji. Myślałam, że jak zawiozę paczkę podczas finału, to utwierdzę się w tym, że jestem dobrym człowiekiem. Dziś wiem, że to szlachetna niedoskonałość nas łączy – mówi Zuzanna Błażejewska, wolontariuszka z Łowicza. – Pierwszy finał był super. Miałam rodzinę, która w wyniku pożaru straciła dom i sąsiedzi postanowili jej pomóc właśnie poprzez Paczkę. To mnie nakręciło do dalszego działania. Drugi finał i... ściana. Starszy pan, który na życie miał 400 zł miesięcznie, bo spłacał długi syna, wychowywał niepełnosprawnego wnuka. Gdy przyjechaliśmy z paczką... pogonił nas. Jaka ja byłam sfrustrowana i wściekła! Wyszło ze mnie wszystko. Rozgoryczenie, żal, niezrozumienie. Wtedy uświadomiłam sobie, że bycie wolontariuszem i pomaganie to jedna z trudniejszych, ale i piękniejszych spraw. Od tamtej pory staram się rozumieć innych, a nie oceniać, nie patrzeć przez pryzmat tragedii, a człowieka. To bardzo otwiera oczy, jak szlachetni-nieszlachetni jesteśmy i jak wiele mogą zmienić drobne, a mające wielkie znaczenie rzeczy. Dlatego zostałam w tej ekipie i dziś pakuję kolejną paczkę, nie wiedząc tak naprawdę, z czym się spotkam podczas finału. Ale wiem też, że wiele ode mnie zależy – dodaje Zuza.

Statystyki o biedzie w Polsce z każdym rokiem rosną, składa się na to wiele czynników, ale każdy dotyczy ludzkiej tragedii, komplikacji rodzinnych czy zdrowotnych. Przybywa rodzin potrzebujących pomocy, ale przybywa też wolontariuszy. W regionie między Łodzią a Warszawą w weekend 16–17 grudnia do pomocy ruszyło ponad pół tysiąca osób. Tych, którym pomagają, jest trzykrotnie więcej. – Wszystko się da. Trzeba znaleźć tylko i aż czas i człowieka. Wystarczy jeden, potem rusza lawina dobra. Każdy z nas zna kogoś, kto zna... i tak łańcuszek dobra rozwija się z każdym dniem, a w czasie finału nabiera blasku – mówi Zbyszek Krawczyk, wolontariusz z Żyrardowa, który 10 lat temu korzystał z pomocy Szlachetnej Paczki. – Tak, jak się mówi, trzeba dać wędkę, nie rybę. Ja ją dostałem dekadę temu, stanąłem na nogi i dziś mogę się odwdzięczyć. Robię to z radością – dodaje.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.