Nowy numer 15/2024 Archiwum

Przewodnicy nie są przesądni

Tak, jak w lipcu ubiegłego roku, członkowie Koła Przewodników im. Anieli Chmielińskiej w Łowiczu zorganizowali spływ kajakowy po Bzurze.

13 dwuosobowych osad kajakarskich wyruszyło 13 lipca Bzurą z Łowicza do Sochaczewa. Inicjatorzy spływu – łowiccy przewodnicy Dorota Wiśniewska, Agnieszka Walczak i Kamil Szkup, pełniący funkcję komandora spływu – nie robili sobie nic z tych "trzynastek". Spływ zorganizowano dla promowana szlaku kajakowego na Bzurze, promowania jej atrakcyjności rekreacyjnej, zabytków położonych w bezpośrednim sąsiedztwie rzeki. Nazwano go "Szlakiem dwóch zamków", gdyż rozpoczynał się on przy moście obok ruin zamku arcybiskupów gnieźnieńskich, a kończył niedaleko zamku sochaczewskiego. Kajaki na spływ zapewnił Ośrodek „Sosenka” z Bud Grabskich.

Krótki postój w Kompinie   Krótki postój w Kompinie
Jadwiga i Mirosław Lendzionowie
Kajakarze wyruszyli spod zamku łowickiego, pokonując kolejno trzy mosty, dotarli na wysokość stawów hodowlanych w Mysłakowie. Na tym odcinku Bzura jest spokojna, uregulowana. Zarazem zwracały uwagę brak dźwięków cywilizacji i piękno przyrody. W dalszej części rzeka weszła w swoje dzikie koryto. Otoczona często starodrzewem, stawała się coraz bardziej malownicza, pojawiały się też liczne stada dzikich kaczek. Po około dwóch godzinach kajakarze dotarli do Kompiny. Tutaj, poza przerwą na odpoczynek, uczestnicy spływu mogli zwiedzić kościół św. Wojciecha oraz cmentarz wojenny. O dziejach Kompiny, historii i zabytkach kościoła oraz zmaganiach wojennych na tym terenie opowiadał uczestniczący w spływie przewodnik Zdzisław Kryściak. Z ogromną życzliwością kajakarzy przyjął proboszcz parafii ks. Bogdan Zatorski.

Po przerwie grupa wyruszyła dalej, na dłuższy i bardziej niebezpieczny odcinek. Rzeka zmieniała swoje oblicze. Już na wysokości Patok znajduje się próg wodny, krótki odcinek prawie górskiego potoku, wymagający odpowiedniego ustawienia kajaka, tak, by nie doszło do wywrotki. Dalej, na wysokości Kozłowa, rzeka szeroko rozlewała swoje wody, niekiedy otaczając malowniczo położone wyspy.

Nie ma to jak płynąć z własnym dziadkiem i podziwiać uroki przyrody   Nie ma to jak płynąć z własnym dziadkiem i podziwiać uroki przyrody
Jadwiga i Mirosław Lendzionowie
Płynąc przez las, można natrafić na widoki wręcz dzikiej, nienaruszonej przyrody, drzewa i krzewy o różnokolorowych liściach, zwalone pnie, zwisające gałęzie, oplecione powojami. Można sobie tylko wyobrazić, jak piękna jest tu rzeka jesienią.Coraz częściej pojawiały się jednak oznaki załamania lustra wody na dużych podwodnych kamieniach. Od kajakarzy wymagało to sprawnego manewrowania pomiędzy kamieniami i szybkiego podejmowania decyzji. Głazy stanowiły największe zagrożenie wywrotką, gdyż przy szybkim nurcie wody zła decyzja mogła skończyć się przymusową kąpielą. Kilka ogromnych kamieni trzeba było jeszcze ominąć pod samym Sochaczewem i leniwie rozlaną rzeką, już w mieście, dotrzeć pod ruiny zamku.

Uczestnicy spływu na tle ruin łowickiego zamku   Uczestnicy spływu na tle ruin łowickiego zamku
Jadwiga i Mirosław Lendzionowie
Bzura jest wspaniałą rzeką dla uprawiania kajakarstwa rekreacyjnego. Nie wymaga od uczestników ogromnych umiejętności, na większości odcinków płynie spokojnie i malowniczo. Jest też bezpieczna, poza kilkoma wyżej wymienionymi trudniejszymi odcinkami, nie stanowi zagrożenia dla kajakarzy. Jest też stosunkowo płytka – od kilkudziesięciu centymetrów wody w Łowiczu do około półtora metra pod Sochaczewem. Szkoda jedynie, że brak jest typowego zaplecza do uprawiania turystyki kajakarskiej.  Organizatorzy spływu podkreślają, że warto z Bzury zrobić atrakcyjny szlak, który może poszerzyć ofertę turystyczną Łowicza.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy