Duże, małe, pełne płynu i lekko przysuszone. Białe i fioletowe. Mało kto ich tu nie ma.
Upał sprawia, że medycy ŁPPM mają pełne ręce roboty. W tym roku największą zmorą pielgrzymów jest asfaltówka. Wszystkich, którzy twierdzą, że choroba taka nie istnieje, zapraszamy na szlak łowickiej pielgrzymki. Inną dolegliwością, na którą skarżą się pielgrzymi, są odciski, bąble i otarcia. Na tym jednak nie koniec. Co jakiś czas wpływ na smutną minę jednego czy drugiego pielgrzyma mają krwotoki z nosa, zasłabnięcia czy dolegliwości żołądkowe. Sprawna służba medyczna szybko rozprawia się z wyzwaniami.
– Słysząc, jaka pogoda nas czeka, bałam się, że będziemy mieli wiele poważnych kłopotów zdrowotnych – mówi siostra Zuzia, lekarka. – Mimo upału, nie możemy narzekać. Pielgrzymi przygotowani są do marszu jakby szli na wojnę. Są zdyscyplinowani. Każdy nosi nakrycie głowy, smarują się kremami z filtrem. Dajemy radę. W domu takie temperatury pewnie byśmy dużo gorzej znosili. Tu, na pielgrzymim szlaku, Bóg mimo wszystko roztacza nad nami parasol ochronny – mówi dr Zuzia.